Witajcie. Dawno nic nie pisałem, a to spowodowane jest moją sytuacją. Wczoraj byłem u psychiatry i po rozmowie z nią, stwierdziłem, że w sumie może i warto opisać co teraz u mnie się dzieje.
Niestety, jak zawsze, nie może być zbyt kolorowo ;P Mam fajną pracę, ale mimo to problemy finansowe nie ustępują. W tym miesiącu miałem nadzieję, że wreszcie zyskam równowagę finansową.. Ale nic z tego nie wyszło. Oprócz pracy chwyciłem się znowu tłumaczenia. Pomyślałem, że pomęczę się wieczorami i w weekendy, bo później będę miał już komfort psychiczny, że nie będę musiał na wszystko ciułać pieniędzy i będzie stać mnie na bieżące wydatki. Całe szczęście że się tego podjąłem... Dostałem wynagrodzenie na początku tygodnia i dzięki temu mam za co jeść... Niestety do tej pory nie dostałem pensji za ostatni miesiąc, ponieważ firma ma problemy finansowe.. Dodatkowo mam problemy z oczami. Musiałem kupić nowe okulary.. a moje leki zdrożały dwukrotnie... Jak pech, to pech ;) Wszystko teraz idzie pod górkę. Mam nadzieję, że niedługo to wszystko się poukłada..
Ale póki co nękają mnie złe myśli.. Boję się, czy na pewno dostanę pensję. Tzn. szef jest osobą uczciwą. To już zdążyłem zaobserwować. Nachodzą mnie jednak myśli, a co jak firma zbankrutuje? Znowu będę musiał zacząć od początku? Znowu szukać pracy? Ta perspektywa mnie przeraża... Kiedy wreszcie uda się ustatkować?
No ale wczoraj, kiedy byłem u psychiatry i zacząłem jej o tym wszystkim opowiadać, to pomyślałem sobie... Kurczę.. Przecież i tak jest o wiele lepiej niż było... Nie mam depresji, potrafię załatwić już wiele rzeczy. Lęk nie męczy mnie tak jak to było w przeszłości... Oczywiście mam takie sytuacje, w których łapię się na złym myśleniu. Fobia społeczna, dalej daje o sobie znać. Jednak nie jest to tak nasilone jaki kiedyś. Chciałbym pójść do pani psycholog na kilka spotkań, i omówić z nią te wszystkie sytuacje, w których złapałem się na złym myśleniu, lub w których po prostu się bałem... Planowałem dwie wizyty w tym miesiącu, ale niestety przez sytuację z pensją, znowu będę musiał je przełożyć.
Jeśli chodzi o koleżankę z pracy... Eh ciężki temat ;) Tu chyba trochę jest z tego fobicznego myślenia... Bo chyba nie chciała mnie ośmieszać, czy ubliżać w oczach szefa. Ale po prostu ma ciężki charakter. Personalnie jest mi ona obojętna, ale sposób jej pracy bardzo mnie denerwuje.. A to dlatego, że nie jest samodzielna i we wszystkim muszę jej pomagać lub po niej poprawiać. No ale na ten temat, to myślę, że więcej napiszę po rozmowie z Panią psycholog.
Chciałem wszystkich bardzo przeprosić za to, że tak długo nie pisałem na blogu, i że tak wolno odpisywałem na maile. Ostatnie 3 tygodnie byłem zajęty tym dodatkowym tłumaczeniem i w zasadzie nie miałem wolnego czasu. 300 stron tłumaczenia to jednak za dużo :/ Nie wiem czy następnym razem się tego podejmę.. Postaram się odpowiadać na Wasze komentarze i maile w miarę na bieżąco. Dziękuję wszystkim za wsparcie i pamięć :)
3 komentarze:
Fajnie, że napisałeś :)
Myślę, że najważniejsze że jednak masz pracę, i to nie taką złą. Mam nadzieję, że poprawiło to Twoją samoocenę. Możesz kontaktować się z ludźmi na bieżąco i ćwiczyć metody terapeutyczne. A problemy, cóż, chyba zawsze będą. Chyba tylko martwi nie mają kłopotów.
PS. Zabawna ta funkcja karmienia rybek :>
Hej, co u Ciebie słychać, dlaczego od tak długiego czasu nic nie piszesz?
Czy w zielonym lesie jest dostęp do internetu? :)
Prześlij komentarz