czwartek, 5 grudnia 2013

kolejny sukces? :)

Witajcie :)
Chciałem zdać Wam sprawozdanie już w poniedziałek, ale mam tka zawalony tydzień pracą, że nie dałem rady. Słuchajcie.. Ledwo co odważyłem się pójść na te badania rynku.. Do ostatniego momentu, nie wiedziałem czy wejdę do budynku. Obawiałem się nowego miejsca i nowych ludzi. Ale stwierdziłem, że dawno nie miałem okazji, ponownie wystawić się na taką sytuację lękową... No więc udałem się na miejsce spotkania. na początku byłem bardzo spięty.. Miałem nadzieję, że zrezygnują z mojej osoby. W takim przypadku, nie uczestniczę w spotkaniu, ale za samo przybycie, otrzymuję połowę wynagrodzenia, czyli w tym przypadku 40 zł. Okazało się jednak, że wszedłem jako jeden z pierwszych. Na początku każdy musiał opowiedzieć kilka słów o sobie (to zawsze mnie przerażało), poczułem buraka na twarzy... Ale po chwili atmosfera się rozluźniła. Wszyscy przeszli na "Ty". Częstowali nas napojami i przekąskami. Cała rozmowa trwała jakieś 2h i była bardzo luźna. Ludzie bardzo sympatyczni i dowcipni. Czułem się całkiem fajnie, wyrażając własne opinie i czując, że są one brane pod uwagę. Okazało się w ogóle, że te spotkania są nagrywane.. Na szczęście tylko na potrzeby analizy ;) i nie ma szans żeby wyciekło to gdzieś do internetu :p Dosyć szybko udało mi się w miarę rozluźnić.. Po całym spotkaniu poczułem się bardzo dobrze.. Miałem satysfakcję, że znowu coś mi się udało, i że wyszło całkiem nieźle :) na zakończenie jeszcze niespodzianka, bo zapłacili nam więcej niż zapowiadali. Zarobiłem 90 zł za dwie godziny :) dobra stawka :P Niestety takie badania nie są zbyt często, ale myślę, że jeśli dostanę kolejne zaproszenie, to pewnie skorzystam :)

niedziela, 1 grudnia 2013

Znowu o zarabianiu...

Witajcie :)

Słuchajcie, dzisiaj niestety znowu temat zarabiania ;) Każdy z nas ma te problem.. Ja "bawię się" z tym problemem już bardzo długo i stwierdziłem, że może warto poszukać czegoś poza stałą pracą, żeby dodatkowo wpadło trochę grosza. Kiedyś słyszałem trochę o badaniach rynku. Wygląda to tak: zapraszają jakieś 6-10 osób na rozmowę. Rozmowa dotyczy konkretnego tematu o czym informują wcześniej i od razu po zakończonej rozmowie wypłacają wynagrodzenie. Zarejestrowałem się kiedyś na stronie, która organizuje takie badania. Nawet już nie pamiętam co to za strona. Ale co dziwne, wczoraj miałem od nich telefon. Oczywiście najpierw odmówiłem. Przeraziło mnie to, że muszę iść w nieznane miejsce, i w gronie nieznajomych, wypowiadać się na jakiś temat. Przemyślałem sobie jednak, że w sumie, warto może spróbować bo jeszcze nigdy nie byłem na takich badaniach. Może nie jest tak źle jak się obawiam. A za to badanie, które mi zaproponowano, płacą 80 zł i trwa ono 2 godziny. Całkiem niezła stawka ;) Także potwierdziłem swoją obecność. Badanie jest jutro, więc trochę się stresuję.. Opowiem Wam później jak było ;)

Drugą opcją zarabiania, która wygląda całkiem sensownie, jest  coś takiego jak program afiliacyjny. Czyli polecanie jakiś produktów innym ludziom. Np. można polecać założenie konta na allegro, w księgarni internetowej, czy w jakimś sklepie internetowym. Mi się wydaje, że aktualnie najlepszym pomysłem jest polecanie konta w banku Alior Sync. Ja założyłem w zeszłym tygodniu. Konto jest całkowicie darmowe, więc nie powinno być większych problemów z poleceniem :) Jeżeli ktoś założy konto z naszego polecenia, to dostaniemy 60 zł. Aby polecać konto, trzeba wcześniej samemu je założyć. Gdyby ktoś z Was się zdecydował, to proszę, załóżcie konto z mojego polecenia klikając tutaj. Wtedy ja zarobię 60 zł :) Samo założenie konta jest strasznie proste, bo wystarczy, że wypełni się wniosek przez internet, a następnie przeleje 1 zł z konta w banku, które już aktualnie posiadamy (później zwracają to 1 zł). Po 1 dniu zakładają nam konto. Jeśli nie mamy jeszcze żadnego konta w banku, to wpisujemy, że chcemy, aby kurier przyjechał do nas z umową, i czekamy na kuriera :) Proste a można trochę zarobić :) Niestety, minus jest taki, że aby polecać konto, należy mieć jakąś stronę internetową/bloga. To też nie jest trudne do zrealizowania, ale niestety wymaga jakiegoś wkładu czasu i pracy. Klikając tutaj możecie poczytać więcej na temat tego programu afiliacyjnego i polecaniu produktów Alior Sync.

piątek, 22 listopada 2013

przemyślenia fobika - ciąg dalszy :)

Witajcie :) Dzisiaj taka nietypowa sprawa. Odezwała się do mnie pewna Pani z TV z prośbą o pomoc w znalezieniu kontaktów do osób chorych na fobię. Z tego co dalej z nią rozmawiałem to bardziej chodzi o lęki przed jakimiś zwierzętami, lataniem itd. Tak czy siak, jeśli chcecie opowiedzieć o swojej fobii w telewizji to odezwijcie się na maila do Pani Karoliny program@dejerez.tv. Myślę jednak, że fobika społecznego ciężko namówić na występ w telewizji ;) Nagranie w najbliższy poniedziałek - 25 listopada - w godzinach popołudniowych w Warszawie. Program nie jest na żywo.

A tak poza tym to chciałem się z Wami podzielić moimi przemyśleniami dotyczącymi leczenia fobii społecznej. Stwierdziłem bowiem, że w całej tej swojej historii miałem jednak dużo szczęścia. Fobia społeczna zniszczyła dużą część mojego życia. No może nie zniszczyła, ale mocno ograniczyła. Mimo tego (i rzucenia studiów) udało się jednak zdobyć kierownicze stanowisko, co pozwoliło mi również zaoszczędzić trochę funduszy. Poznałem wspaniałą dziewczynę, która wspierała mnie w tych trudnych chwilach.
Dzięki temu byłem w stanie przez kilka miesięcy się utrzymać i podjąć się prywatnej terapii. Wielu z Was zapewne nie miało takiej dogodnej sytuacji.. Oczywiście po tym jak już wszystkie oszczędności się rozeszły, nie było już tak łatwo. Niestety bieda utrzymuje się do tej pory ;) No, ale podsumowując.. Chodzi mi o to, że większość cierpiących na fobię społeczną, ma trudności finansowe, a to z tego powodu, że po prostu boją się podjąć pracy. Sami zresztą wiecie jak jest... A na leczenie, trzeba mieć pieniądze. Bo nawet jeśli komuś uda dostać się na darmowe terapie z NFZ (a są takie oczywiście), to i tak trzeba mieć pieniądze na przeżycie.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Leki..

Słuchajcie, chciałem uzupełnić kilka informacji na temat leków, bo wydaje mi się, że chyba gdzieś to pominąłem. Wydaje mi się, że większość fobików ma problemy finansowe, bo jednak pójście do pracy to spore wyzwanie. Dlatego też liczy się każdy grosz ;) W moim przypadku, wizyta u psychiatry wyszła bardzo spontanicznie. Po prostu byłem już w takim stanie, że chciałem natychmiast udać się do lekarza. Wiadomo.. Na NFZ trzeba czekać miesiąc, a może i dłużej. Poszedłem tego samego dnia prywatnie. Pani psychiatra przepisała mi leki, które biorę do tej pory. Niestety, aby dostać receptę na kolejną porcję leku musiałem ponownie pójść na wizytę lub starać się dostać do lekarza bez kolejki. Kosztowało mnie to sporo czasu i stresu. Później jednak, pani psychiatra wypisała mi zaświadczenie, na podstawie którego, każdy lekarz pierwszego kontaktu może wypisać mi receptę. Dwa razy już miałem okazję skorzystać ;) 'niestety w przychodni NFZ oczywiście też trzeba poczekać na wizytę. W moim przypadku ponad tydzień.. No ale koszt wizyty u lekarza prywatnego odpada ;)
Druga sprawa jest taka, że leki są drogie. Ja biorę Elicea 10mg. Jedno opakowanie takich tabletek starcza mi na dwa i pół tygodnia i w większości aptek kosztuje około 40 zł. Jednak kiedyś przypadkowo kupiłem leki w aptece CeFarm i okazało się, że leki te są dużo, dużo tańsze. Od tamtej pory, kupuję jedynie tam ;) Dzisiaj miałem okazję, zakupić leki, w cenie 16 zł za opakowanie! Przy kilku opakowaniach jest to bardzo duża różnica.
Jaki z tego morał? Ano taki, że jeśli zdecydujecie się pójść do psychiatry i dostaniecie leki, to warto poprosić o zaświadczenie (które ważne jest przez rok) i warto zorientować się jakie są ceny w różnych aptekach.
Aha.. Chciałem Was ostrzec, aby pilnować dostępności leków. Ja zbyt późno zapisałem się na wizytę, i miałem przerwę w braniu leków przez prawie tydzień. Pierwszy raz mi się to zdarzyło i muszę przyznać, że nie jest to miłe doświadczenie. Przypomina trochę początek farmakoterapii. Czyli zawroty głowy, kołatanie serca i złe samopoczucie...

sobota, 2 listopada 2013

Problem pieniądza...

Witajcie :)
Bardzo dziękuję za komentarze. Myślałem mocno nad swoją pracą, ale chyba nie chciałbym teraz ponownie przechodzić przez szukanie nowej pracy.. Dodatkowo zaprzyjaźniłem się z szefem, lubię swoje obowiązki, dlatego staram się pracować tak efektywnie, żeby szybko poprawić sytuację w firmie. Z drugiej strony, ciągle mam opóźnienia w wypłacie i nie mogę wyjść z tych problemów finansowych.. Zacząłem się zastanawiać nad możliwością dorobienia za pomocą internetu... Wydaje mi się, że jest to temat znany każdemu fobikowi. Dla osoby chrej na fobię społeczną, praca zdalna jest czymś wymarzonym... Przynajmniej ja tak myślałem na początku swojej "przygody" z poszukiwaniem pracy.
Chciałbym dorobić sobie z 200 zł miesięcznie. Nie są to duże pieniądze, a mimo to, nie mam za bardzo pomysłu jak to zrobić. Kiedyś wypełniałem ankiety online, i zarobiłem z 60 zł, ale w okresie jednego roku. A jak przyszło co do czego, to nie wypłaciłem tylko przelałem zarobek na jakąś fundację. W internecie jest sporo porad, jak zarobić, np. na kasynie online. Ale kasyno, ma to do siebie, że raz się wygrywa, a raz przegrywa, i stopniowo wychodzimy na coraz większy minus. Dosyć sensowną rzeczą, wydają się programy partnerskie, ale żeby coś takiego było skuteczne, to trzeba by prowadzić stronę/bloga o konkretnej tematyce (przykładowo zarabianie w internecie). Ale taki blog musiałby być bardzo popularny... Od kilku dni głowię się jak tu zarobić chociaż te 10 zł dziennie. Nie bardzo chce mi się wierzyć, w uczciwość ofert pracy chałupniczej (np. składanie długopisów).
A może Wy macie jakieś sposoby na dorobienie małego grosza?

niedziela, 13 października 2013

pech

Dzisiejszy post będzie trochę nietypowy... Przepraszam ale jakoś mam straszną potrzebę się wyżalić...
Byłem pewien, że wszystko się poukłada, że wreszcie sytuacja finansowa się wyprostuje.. Ile to już minęło? Z półtora roku? ... i dalej to samo.. Brakuje mi już sił do wali.. Bardzo dużo pomagam szefowi.. Firma powoli idzie do przodu, ale coraz bardziej nabieram przekonania, że jestem pechowym człowiekiem.Za co się nie zabiorę, to kończy się niedobrze... Czy to jest typowe dla fobii społecznej? Dajcie mi znać czy i Wy macie takie myśli?
Dla mnie to trochę nie zrozumiałe... Ostatnio miałem okazję nabrać dużo pozytywnych doświadczeń. Załatwiłem wiele spraw w urzędach, czego wcześniej nigdy bym nie dokonał. Ale mimo tych pozytywnych doświadczeń.. z czasem okazuje się, że moje starania nie zdały się praktycznie na nic.
Przepraszam za te narzekania, ale jestem już tak zmęczony tą gonitwą, i mam wrażenie, że faktycznie jestem strasznie pechowy.. Sam nie mam szczęścia, a przy okazji pozbywam go osób z mojego otoczenia....

niedziela, 15 września 2013

po długiej przerwie..

Na samym początku chciałbym Was bardzo przeprosić za tę długą przerwę. Problem finansowy, który opisałem w poprzednich postach ciągnął się aż do teraz. W tym tygodniu nastąpił przełom :) dostałem trzy zaległe pensje i wreszcie wychodzę na prostą. Moja firma była już bardzo blisko bankructwa.. Wyobrażałem sobie, że będę musiał ponownie przechodzić przez rozmowy kwalifikacyjne, co w sumie nie jest aż takie straszne. Ale najgorsze, że pracy nie znalazłbym z dnia na dzień, a poza tym bardzo lubię moją aktualną pracę.
Na szczęście wszystko się poukładało. Nigdy nie spodziewałbym się, że uda mi się poradzić z taką sytuacją. Widziałem efekty terapii i leków.
Co do mojej koleżanki z pracy... Słuchajcie, okazało się, że moje przeczucia były prawdziwe, i wcale nie było tu wpływu fobii społecznej. Przez cały ten ciężki okres, bardzo pomagałem szefowi. Dzięki temu zaprzyjaźniliśmy się. Wyszły na jaw wszystkie kłamstwa jakie przez ten okres, koleżanka wciskała mi i szefowi. W dużym stopniu problemy finansowe firmy, były spowodowane jej zachowaniem.. Straciliśmy wielu klientów przez jej niepoważne podejście do pracy. Nigdy jeszcze nie znałem takiej osoby... Szef opowiadał mi, jak wszystkie niepowodzenia zwalała na mnie.
Najśmieszniejsze jest to, że jej umowa próbna skończyła się, i szef nie chciał jej przedłużać. Ale okazało się, że "koleżanka" jest w ciąży, więc pracodawca ma przymus przedłużenia umowy.
Szef i tak chce jej pomóc (mimo tego jak się zachowywała), ale ona dalej stwarza problemy. Nie chcę Was tym zanudzać. W każdym razie wszystko zaczyna się wyprostowywać. Postaram się jak najszybciej odpowiedzieć na wiadomości prywatne :)

wtorek, 16 lipca 2013

Wieści z zielonego lasu... :P

Witajcie. Dawno nic nie pisałem, a to spowodowane jest moją sytuacją. Wczoraj byłem u psychiatry i po rozmowie z nią, stwierdziłem, że w sumie może i warto opisać co teraz u mnie się dzieje.
Niestety, jak zawsze, nie może być zbyt kolorowo ;P Mam fajną pracę, ale mimo to problemy finansowe nie ustępują. W tym miesiącu miałem nadzieję, że wreszcie zyskam równowagę finansową.. Ale nic z tego nie wyszło. Oprócz pracy chwyciłem się znowu tłumaczenia. Pomyślałem, że pomęczę się wieczorami i w weekendy, bo później będę miał już komfort psychiczny, że nie będę musiał na wszystko ciułać pieniędzy i będzie stać mnie na bieżące wydatki. Całe szczęście że się tego podjąłem... Dostałem wynagrodzenie na początku tygodnia i dzięki temu mam za co jeść... Niestety do tej pory nie dostałem pensji za ostatni miesiąc, ponieważ firma ma problemy finansowe.. Dodatkowo mam problemy z oczami. Musiałem kupić nowe okulary.. a moje leki zdrożały dwukrotnie... Jak pech, to pech ;) Wszystko teraz idzie pod górkę. Mam nadzieję, że niedługo to wszystko się poukłada..

sobota, 15 czerwca 2013

sprostowanie ;p

Słuchajcie, chciałbym poruszyć ponownie temat z poprzedniego posta. Mam teraz trochę mieszane uczucia. W tym tygodniu postarałem się o to, żeby moje kontakty z tą koleżanką się polepszyły i chyba się udało. Myślę teraz sobie, że może faktycznie przez fobię, biorę niektóre rzeczy za bardzo do siebie. Ona nie zgadza się z wieloma rzeczami, za które ja jestem odpowiedzialny. Np. nie podoba jej się grafika itp. ale może po prostu ma zupełnie inny gust niż ja. Zauważyłem też, że jest nerwowa i chyba "broni się" podniesionym głosem, w momencie jak czegoś nie wie, a powinna. Taki system samoobrony :P Sam już nie wiem jak to jest na prawdę, ale dobrze ktoś napisał w komentarzach, żeby robić swoje i nie przejmować się takimi rzeczami..
Z nowości mogę Wam jeszcze napisać, że znowu przeżyłem spory stres, bo zabrakło mi leków.. Pani psychiatra, do której chodziłem jest wyrozumiała i wiem, że przepisałaby mi leki bez żadnych opłat. Natomiast bałem się kobiety z recepcji, która już kiedyś robiła mi problemy.. No ale nie miałem wyjścia, bo na prawdę sytuacja finansowa nie pozwala mi na wizytę płatną. Poszedłem, więc z prośbą o receptę. Moje obawy się sprawdziły. Pani z recepcji zaczęła robić mi problemy... Udało się jednak porozmawiać z panią psychiatrą. Wytłumaczyłem swoją sytuację i umówiłem się na wtorek. Pani psychiatra akurat ma darmowe próbki leków, więc nie będę musiał płacić ani za wizytę, ani za leki :)

środa, 5 czerwca 2013

Nie może być zbyt kolorowo...

Witajcie. Chciałbym dzisiaj podzielić się z Wami jedną sprawą. A w zasadzie to chyba bardziej doradzić... Mam w biurze pewną koleżankę... Od pewnego momentu nurtuje mnie jeden problem. Przez cały ten czas myślałem, że może myślę błędnie.. Że moje odczucia spowodowane są fobią społeczną. Chciałem podzielić się tym z panią psycholog, ale ze względów finansowych ciągle odkładam terapię.
No dobra ale do rzeczy... Wiem, że wiele rzeczy biorę za bardzo do siebie, że odbieram coś zbyt personalnie. Myślę, że to problem każdego człowieka z fobią społeczną. Dlatego też starałem się hamować emocje i swoje myślenie. Dzisiaj niestety nie wytrzymałem i miałem sprzeczkę z koleżanką z biura. Ona również jest nowa. Przyszła około 2 tygodnie po mnie. Po kilku dniach jej pracy nabrałem wrażenia, że stara się mnie trochę ośmieszyć w oczach szefa. Stara się pokazać w jakiś sposób, że jestem gorszy od niej. Dziwiło mnie to postępowanie, bo jeszcze nigdy się nie spotkałem z takim "wyścigiem szczurów".. No ale pomyślałem, że może ma taki sposób bycia, którego ja nie rozumiem.

czwartek, 30 maja 2013

trochę wolnego :)

Dzisiaj wreszcie luźniejszy dzień ;) W pracy trochę ciężki okres. Bardzo dużo roboty, więc cieszę się, że mogę chwilę odpocząć. Przyzwyczaiłem się już do miejsca pracy. Odważniej chodzę po biurowcu. Żeby czuć się jeszcze pewniej, zgodnie z zaleceniami pani psycholog, robię na bieżąco listę sukcesów. Rozpisałem sobie ładnie tabelkę w Excelu i tylko uzupełniam o nowe doświadczenia i odhaczam umiejętności :) Ciągle odwlekam wizytę na terapii, ale tak jak już wspominałem, niestety sytuacja finansowa nie jest za dobra. Ale powiem szczerze, że widzę ogromną różnicę, kiedy porównuję sobie poprzednią pracę z obecną. Tzn. chodzi mi oczywiście o moje nastawienie i lęki. Tutaj udaje mi się podejść na luzie. Oczywiście zdarzają się sytuacje kiedy łapię się na złym myśleniu. Chciałbym zawsze wypadać dobrze w oczach szefa. Śmieszy mnie trochę kiedy koleżanka obok bierze ze mnie przykład, np. przy rozmowach telefonicznych :) myślę sobie: gdyby tylko wiedziała, że mam fobię ;) No, ale wniosek z tego, że mimo fobii idzie mi całkiem dobrze i chyba nikt nie zauważył, że jest ze mną coś nie tak :p
Jeśli ktoś z Was męczy się w pracy z lękami, to zapraszam do dyskusji :) Może z perspektywy czasu, będę w stanie coś doradzić :)

wtorek, 21 maja 2013

...

Witajcie. Przepraszam, że tak długo nie pisałem. Póki co nie stać mnie, żeby kontynuować terapię i dlatego nie wiedziałem co przydatnego mógłbym dla Was napisać. Czekam na początek czerwca do wypłaty i zapiszę się ponownie na wizytę do pani psycholog. Mam sporo rzeczy do obgadania. W pracy daję sobie radę, ale są takie dni kiedy lęk się nasila. Zwłaszcza jeśli muszę zadzwonić i uzyskać informacje z jakiegoś urzędu. Do tego męczy mnie kołatanie serca i lęk przed otwartą przestrzenią. Nie bardzo rozumiem czemu, bo przecież biorę na to leki. Przez ponad pół roku nie miałem tych objawów, a teraz zaczęło się na nowo. Byłem w kinie, i znowu czułem się jakbym zaraz miał dostać zawału. Chodzę po mieście, spojrzę w niebo i zaraz muszę uciekać do jakiegoś budynku... Mam sporo kwestii do omówienia, ale niestety ten okres bezrobocia sprawił, że pod względem finansowym spadłem na dno... Teraz się odbijam. Jest znacznie lepiej, ale muszę zwrócić to co pożyczyłem i opłacić wszystkie rachunki. Obiecuję, że wkrótce napiszę coś konstruktywnego :)

niedziela, 12 maja 2013

życie toczy się dalej...

witajcie! :) przepraszam bardzo, że piszę dopiero teraz. Miałem bardzo zawalony tydzień. Nie jest łatwo, ale bardzo się cieszę, że wszystko zaczęło się układać. Firma zmieniła biuro. Aktualnie mało osób się tam znajduje więc ułatwiło mi to znacznie przełamywanie się. W pracy daję sobie radę. Sprawia mi satysfakcję i przyjemność. Czasami jednak mam strach i opory przed wykonaniem ważnych telefonów. Staram się powoli przełamywać. Myślę sobie, że to wszystko jest nowe i dopiero się uczę. Wydaje mi się, że idzie mi całkiem nieźle i cieszę się, że udaje mi się zaobserwować postępy. Niestety nie może być zbyt kolorowo ;) powrócił mi lęk przed otwartą przestrzenią. Wiem, że to bardzo dziwne, ale wystarczy że spojrzę w górę na niebo i zaczynam świrować. Muszę szybko wejść do budynku... Miałem tak wcześniej, ale odkąd biorę leki na fobię społeczną, ten problem minął. Nie wiem czemu ale nagle powrócił. Muszę porozmawiać o tym z panią psycholog i przy najbliższej okazji z psychiatrą. Poza tym u mnie wszystko w porządku :) poza finansami, bo muszę stanąć na nogi po tych trudnych miesiącach. Jestem już po pierwszej wypłacie, ale wszystko poszło na rachunki i mieszkanie. Nie wiem czy dam radę wygospodarować pieniądze na terapię w tym miesiącu. Ale będę się starał pójść w przyszłym tygodniu, bo mam o czym rozmawiać ;) W czerwcu prawdopodobnie uda mi się wreszcie stanąć na nogi i wreszcie będę mógł pozwolić sobie na kupno czegoś jedynie dla przyjemności ;p

czwartek, 2 maja 2013

wszystko idzie ku dobremu :)

Sam nie mogę w to uwierzyć.. Po tylu miesiącach męczarni i siedzenia na bezrobociu wreszcie udało się znaleźć pracę. Do tego bardzo fajną, ambitną i dobrze płatną. To na prawdę jakiś cud... W zeszłym tygodniu szef zabrał mnie do restauracji :) widzę, że jest ze mnie zadowolony i to dodaje mi wiary w siebie i motywacji. Od poniedziałku będziemy mieli nowe biuro. Mam nadzieję, że tutaj uda mi się zaklimatyzować. Mam zamiar jeszcze przez jakiś czas uczęszczać na terapię, ponieważ chciałbym w 100% pozbyć się fobii społecznej. Pani psycholog uważa, że powinniśmy szczegółowo przedyskutować moje przekonania i ja się z tym zgadzam. Czas aby wreszcie zacząć wierzyć we własne możliwości... Oczywiście będę zdawał relację na blogu. Mam nadzieję, że moje przemyślenia i wnioski pomogą Wam w walce z fobią. Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, które otrzymywałem od Was w tych trudnych dla mnie miesiącach :) Pamiętajcie, że zawsze chętnie służę radą lub pomocą.
Pozdrawiam i życzę Wam udanego wypoczynku podczas długiego weekendu :)

czwartek, 25 kwietnia 2013

wnioski po terapii :)


We wtorek byłem u pani psycholog. Chciałem szybko z nią porozmawiać, aby pomogła mi  zniwelować moje złe myśli. Ten lęk spowodowany rozpoczęciem pracy był strasznie silny. Ciągle chodziły mi po głowie myśli typu: czemu szef wybrał mnie do takiej ambitnej pracy? Może nie było chętnych… Czy szef jest ze mnie zadowolony itp. Mam teraz umowę na 3 miesięczny okres próbny i oczywiście załącza mi się myślenie, że pewnie szef nie będzie ze mnie zadowolony i nie przedłuży mi umowy. Do tego odczuwam dyskomfort idąc do łazienki albo kuchni…
Zwierzyłem się z tego wszystkiego terapeutce. Pierwsze co to pani psycholog zapytała czy prowadzę dalej listę sukcesów. No i oczywiście musiałem się przyznać, że zaniedbałem. I to bardzo źle. Bo faktycznie to by mi pomogło. Chodzi o to żeby czasem zbić negatywne myśli za pomocą emocji, a nie tylko argumentów. Zależy co w danym momencie okaże się bardzo pomocne. Tworząc listę sukcesów mamy namacalny dowód tego, że coś osiągnęliśmy. Po każdym takim osiągnięciu odczuwamy też pozytywne emocje. Warto sobie te emocje przypomnieć przed wykonaniem jakiegoś zadania. Np. jeśli udało nam się coś załatwić przez telefon i dzięki temu poczuliśmy dużą satysfakcję, warto jest przypomnieć sobie to przed wykonaniem następnego telefonu (którego się boimy). Także wracam do tworzenia listy sukcesów. Chyba zrobię sobie tabelkę, która będzie zawierać kolumny z sytuacjami oraz wiersze z umiejętnościami/cechami tak abym mógł sobie zaznaczać krzyżykiem odpowiednie komórki. Dzięki temu będzie łatwiej zauważyć, które umiejętności najczęściej się powtarzają. Myślę, że to bardzo pomogło by odzyskać wiarę w siebie.  Dzięki temu przestanę myśleć tak negatywnie, że po okresie próbnym znowu nie będę miał pracy itd.
Natomiast jeśli chodzi o dyskomfort w chodzeniu do kuchni czy łazienki… Najbardziej lękam się chodzić do kuchni, ponieważ  jest tam zazwyczaj kilka osób z innych biur. Wszyscy się znają i rozmawiają. A ja nowy.. Czuję się tka jakbym był na językach wszystkich. Dzięki sugestiom pani psycholog pomyślałem, że warto by było zacząć od małego kroczku, chociaż wcale nie łatwego.. Spróbuję na początek mówić „dzień dobry” napotkanym osobom. To może sprawi, że będę miło postrzegany. A jak nadarzy się jakaś okazja do rozmowy to już nie będzie tak ciężko coś wydukać… No zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce J

niedziela, 21 kwietnia 2013

Pierwsze wrażenia po pracy

Witajcie :) Chciałem dzisiaj opisać Wam moje pierwsze wrażenia i przy okazji odpowiedzieć na komentarze i wiadomości. W środę praktycznie cały dzień konfigurowałem laptopa służbowego. W czwartek zaczęła się prawdziwa praca i muszę przyznać, że byłem bardzo zestresowany. Trzy dni z rzędu miałem migrenę. Poczułem się znowu jak na studiach... Wczoraj rano udało mi się jednak nastawić trochę inaczej. Wzbudziłem w sobie trochę emocji.. Podszedłem do obowiązków bardziej agresywnie i zdecydowanie. Dzięki temu nabrałem odwagi i udało mi się załatwić całkiem sporo rzeczy. Praca polega na wyszukiwaniu najlepszej oferty, czyli polega głównie na dzwonieniu i pisaniu maili. Ktoś się pytał jaki zarobek :) Na początek dostałem 2000 do ręki więc uważam, że jest dobrze :) W czwartek kiepsko mi szło załatwianie spraw. Byłem mało stanowczy i zdecydowany. Jest już coraz lepiej, ale będę chciał w tym tygodniu spotkać się z Panią psycholog i omówić moje lęki. Chciałbym poczuć się bardziej komfortowo i chciałbym być bardziej pewny siebie. Niestety ciągle włącza mi się takie myślenie: czy szef jest ze mnie zadowolony? czemu wybrał akurat mnie? co myśli na mój temat?

środa, 17 kwietnia 2013

czyżby sukces? :)

Słuchajcie.. dostałem tę pracę! :) Czuję, że to jest to. Bardzo fajna i rozwojowa praca. Co prawda ciągle muszę gadać po angielsku, ale jakoś daję sobie radę...Dostałem stanowisko kierownicze, służbowy laptop i telefon :) Praca jest rozwojowa i ambitna. Wreszcie udało się dorwać coś fajnego :) Zobaczymy tylko czy sobie poradzę.. ale mam nadzieję, że tak :) Oczywiście mam dużo złych myśli spowodowanych fobią społeczną. Czuję się niekomfortowo idąc do kuchni czy łazienki. Postaram, się jednak szybko powrócić na terapię i omówić to wszystko z panią psycholog :) Dzisiaj taki szybki wpis. Odezwę się niedługo i dam znać jak mi idzie :)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

co nowego...

Przepraszam wszystkich, że tak długo milczę... Trochę się odciąłem od komputera na kilka dni. Chciałem to wszystko jakoś odreagować. Cały weekend spędziłem u rodziców na ogrodzie... Wymęczyłem się fizycznie i przestałem myśleć o tych bieżących zmartwieniach. Dziękuję wszystkim za komentarze, wiadomości i wsparcie. U mnie sytuacja praktycznie się nie zmieniła. Powysyłałem pełno CV w zeszłym tygodniu. Praktycznie brak odzewu. Jedynie co, to miałem dzisiaj rozmowę kwalifikacyjną w firmie, która zajmuje się dystrybucją różnych produktów na skale międzynarodową. Jeszcze nie wiem jakie będą efekty tej rozmowy. Dzisiaj wieczorem mam dostać odpowiedź. Ale to wszystko też wyszło jakoś dziwnie... Nikt nie odzywał się w sprawie pracy więc trochę zdesperowany sam dałem ogłoszenie, że pilnie poszukuję pracy. Oczywiście dostałem kilka ofert pracy przez internet (ale myślę że były niewiarygodne) i dostałem właśnie odpowiedź od tej firmy. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedź była po angielsku. Przesłałem im swoje CV w wersji angielskiej. Wieczorem miałem od nich telefon. Też po angielsku :p Dzwonił jakiś Hindus (po polsku nie umie). Z nim też miałem dzisiaj rozmowę. Wiedziałem, że będzie po angielsku i trochę się tego obawiałem, że nie podołam, ale nie było źle :) Teraz też mam obawy czy poradzę sobie w pracy, bo również będę musiał pracować w języku angielski. Wiem wiem.. wcześniej robiłem tłumaczenie :p ale łatwiej jest coś przetłumaczyć jak się ma internetowy słownik pod ręką. Nie jestem aż taki dobry, żeby swobodnie rozmawiać w sprawach biznesowych... A musiałbym dzwonić do firm zagranicznych, które współpracują z tą firmą. No ale póki co mnie jeszcze nie przyjęli, więc nie będę się tym stresował ;p

środa, 10 kwietnia 2013

...

Chyba jest ze mną coraz gorzej... Kilka dni temu byłem pełen nadziei, że szybko coś znajdę. Wysyłam mnóstwo CV i w ogóle nie ma odzewu. Widzę ciągle powtarzające się ogłoszenia, na które odpowiadam. Czuję się tak, jakby nikt nawet nie przeczytał mojego CV. Dzisiaj poszedłem na spacer, żeby osobiście zostawić CV w jakichś sklepach. Nie wiem czemu, ale teraz bałem się to zrobić. Może jest to spowodowane przeżyciami w tym call center.. nie wiem... I tak udało mi się zostawić dzisiaj ledwo 2 CV w tych sklepach. Powiedziano mi, że aktualnie nie potrzebują, ale zostawić mogę. W pozostałych usłyszałem "nie, nie, nie..." :/ albo grzecznie, że nie bo mają komplet. Dzisiaj czuję się strasznie podłamany... Składałem CV nawet na stanowisko magazyniera i też nikt się nie odezwał. Czy to jakieś fatum? Nie wiem już co robić :( nie stać mnie na kontynuację terapii... A psychicznie czuję się coraz gorzej...Przepraszam, że tak ostatnio narzekam. Czuję jednak ogromną potrzebę się tym podzielić...

czwartek, 4 kwietnia 2013

:(

Słuchajcie.. nie dałem rady. Dzwoniłem po świętach aby umówić się na egzamin. Powiedziano mi, że produkt się zmienił i muszę przejść ponownie szkolenie i od razu po szkoleniu będę miał egzamin. Poszedłem wczoraj, w miarę odważnie. Przeszedłem szkolenie, ale na egzamin kazali mi przyjść dzisiaj. Wczoraj długo słuchałem rozmów innych pracowników. Niestety okazało się też, że nie do końca mogę przeprowadzić rozmowę tak jakbym chciał. Mimo, że produkt jest dobry, to musiałbym wcisnąć go na siłę, a tego nie potrafię i nie chcę robić. Dopiero uczę się rozmawiać odpowiednio z ludźmi, a co dopiero coś im wciskać :/ Nie poszedłem na egzamin... Praca w call center to zdecydowanie nie dla mnie... Pytanie tylko co teraz? Nie mam pojęcia jak sobie poradzę.. Muszę znaleźć cokolwiek i to szybko. Wysyłam CV i zacząłem desperacko szukać pracy przez internet. Znalazłem coś takiego jak przepisywanie tekstów z filmów czy plików audio, ale nawet tam chcą ludzi z doświadczeniem :( Mam nadzieję, że szybko przyjdzie mi coś do głowy. Jeśli tylko coś się zmieni to oczywiście napiszę.
Pani psycholog powiedziała mi, żebym nie traktował tego jako porażkę, ponieważ powodem mojej decyzji nie jest brak umiejętności, a niezgodność z moimi przekonaniami. Zgadzam się z tym, ale i tak mam wyrzuty sumienia. Czuję presję z powodu kiepskiej sytuacji finansowej oraz presję ze strony rodziny.. Nie potrzebnie mówiłem im o tym, że dostałem pracę :( Mam nadzieję, że jakoś uda mi się z tego wybrnąć....

czwartek, 28 marca 2013

wrażenia po terapii :)

Jestem świeżo po spotkaniu z panią psycholog :) Czuję się znacznie lepiej i jestem nastawiony pozytywnie do egzaminu. Podczas szkolenia opowiadali nam jak należy "wciskać" produkt ludziom, ale jakoś te metody nie były dla mnie naturalne. Nie pasowały do mojej osobowości i z pewnością nie byłyby one skuteczne w moim przypadku. Chodzi mi tu zwłaszcza o rozpoczęcie rozmowy, bo jeśli rozmówca dałby mi dojść do słowa, to myślę, że przekonałbym go do produktu. Tym bardziej, że jest bezpłatny i moim zdaniem na prawdę dobry. Obawiałem się jednak tego, że usłyszę na początku "nie dziękuję" lub "nie jestem zainteresowany". Normalnie zakończyłbym rozmowę, ale tu niestety trzeba kombinować tak, żeby zachęcić rozmówcę do wysłuchania. Dzięki pani psycholog zrozumiałem, że wcale nie musi to być sprzeczne z moją naturą. Wystarczyło jedynie pomyśleć co i jak mógłbym powiedzieć, aby osiągnąć cel, a jednocześnie nie kłóciłoby się z moimi przekonaniami. Nie będę może opisywał szczegółów, bo dla każdego jest to indywidualna sprawa. Już się nie mogę doczekać, żeby sprawdzić tego efekty :) Muszę też poćwiczyć przed egzaminem. Pani psycholog doradziła mi, żeby podczas ćwiczeń podnieść sobie poziom stresu, bo dzięki temu będę lepiej przygotowany. Dodatkowo poradziła mi, żeby zamiast gotowego skryptu, który dostałem podczas szkolenia, stworzyć sobie rozpiskę graficzną, na której zamieszczę słowa kluczowe. Uważam, że to świetny pomysł, bo będę mógł w szybkim czasie odnaleźć odpowiedzi, czy też podpowiedzi, a przy tym nie będę czytał gotowych zdań i wyjdzie to bardziej naturalnie.
Nie wiem czy pani Magda będzie to czytała, ale jeśli tak to chciałbym ponownie bardzo podziękować za pomoc i poświęcony mi czas :)
Następny post będzie pewnie już po świętach dlatego chciałbym dzisiaj już życzyć Wam zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt Wielkanocnych :)

wtorek, 26 marca 2013

praca, praca, praca.........

Byłem wczoraj na rozmowie kwalifikacyjnej. Zaraz po niej miałem szkolenie. Ze mną około 5 osób. Atmosfera była fajna. Poszedłem  w miarę na luzie.. Zapoznałem się z tymi osobami i całkiem przyjemnie minął czas. Niestety okazało się, że po szkoleniu musimy przejść egzamin (w formie rozmowy telefonicznej). Większość osób chciało rozpocząć pracę po świętach i z tego powodu egzamin przełożyli na następny tydzień. Ja chciałem podejść dzisiaj, aby jak najszybciej rozpocząć pracę. Niestety wczoraj złapała mnie migrena, nie zdążyłem się nic pouczyć z materiałów, które dostaliśmy, więc przełożyłem egzamin i będę zdawał z resztą grupy.  Może to i lepiej, bo zacznę pracę razem z osobami, które już poznałem. Poza tym chciałem wcześniej porozmawiać z panią psycholog, żeby dała mi trochę rad i pomogła się odstresować. Dawno nie miałem takich lęków. Tej nocy budziłem się momentami co 20 minut...

sobota, 23 marca 2013

jest nadzieja :)

Hej :) chciałem tylko tak szybciutko napisać, że jest już lepiej. Zrezygnowałem z tamtej pracy. Miałem trochę wyrzuty sumienia, ale na szczęście wczoraj miałem następny telefon. W poniedziałek mam kolejną rozmowę kwalifikacyjną. Niestety znowu call center, ale już widzę, ze warunki są o wiele lepsze. Myślę, że jeśli będą chcieli mnie zatrudnić, to tym razem się zdecyduję. Troszkę się jednak obawiam, że od razu zostanę rzucony na głęboką wodę, bo pani, z którą rozmawiałem przez telefon, powiedziała mi, że jeśli przejdę pozytywnie przez rozmowę to pół godziny później rozpocznę szkolenie... Staram się na razie o tym zbyt dużo nie myśleć, ale zobaczymy co będzie jutro.. Oczywiście dam znać jak mi poszło. Dziękuję Wam bardzo za komentarze i życzę udanego weekendu :)

czwartek, 21 marca 2013

niekolorowo

Już 2 tygodnie bez terapii... Mam nadzieję, że niedługo będę mógł wznowić, bo nie ze wszystkim daję sobie radę. Widzę u siebie postępy, ale jest jeszcze sporo sytuacji w których czuję lęk. Dzisiaj byłem na kolejnej rozmowie kwalifikacyjnej. Niestety znowu call center. Udało mi się pójść na luzie, chociaż w tym momencie żałuję, że poszedłem, bo mam spory mętlik w głowie. Dostałem tą pracę... W poniedziałek szkolenie.. Ale warunki i stawka jakie zaproponowali są po prostu śmieszne... Chyba tylko tacy zdesperowani ludzie jak jak mogliby się na to zdecydować... Lepiej już pójść do innego call center, bo w większości mają lepsze warunki. Boję się jednak, że znowu będę  w nieskończoność czekał na szkolenie.. Nie wiem co robić :( Mam jeszcze trochę czasu do zastanowienia więc przemyślę to jak ochłonę. Zdenerwowałem się bardzo, bo zapewne nie tylko ja jestem w takiej sytuacji... Jak tu walczyć z fobią społeczną, gdy to pastwo uniemożliwia znalezienie normalnej pracy.... Czasami trafiam na normalne ogłoszenia, to piszą w nich, że poszukują osoby niepełnosprawnej lub studenta... Paranoja... Jestem coraz bliżej stanu załamania i sam już nie wiem co robić. Aha dodatkowo w tym call center, do którego mam możliwość pójść nie wezmą mnie od razu na etat tylko na pół i to za jeszcze śmieszniejszą stawkę, więc przez 2 pierwsze miesiące zarabiałbym pewnie coś na poziomie 300-400 zł. Nie no masakra... Mam nadzieję na cud, bo nie widzę żadnych perspektyw...

niedziela, 17 marca 2013

Kolejne materiały dotyczące fobii społecznej i walki z lękiem :)

Hej :) Dzisiaj chciałbym pochwalić się Wam dwoma osiągnięciami :P i zamieścić trochę materiałów. Zacznę od sukcesów ;) Jak już wielokrotnie wspominałem, sytuacja finansowa jest kiepska, więc zacząłem szukać oszczędności. Już dawno miałem zlikwidować jedno z moich kont w banku, bo z niego nie korzystałem, a co miesiąc muszę płacić ponad 10 zł miesięcznie. Mam drugie, darmowe, które w zupełności mi wystarczy. Kiedyś bałem się, bo nigdy wcześniej tego nie robiłem. Chciałem jednak sprowokować sytuację lękową (żeby nie wyjść z wprawy :D ). Pojechałem więc do banku i udało mi się załatwić sprawę całkowicie bez stresu. Aż byłem w szoku :) A drugą rzeczą jest jaką chciałem się pochwalić, jest rezerwacja miejsc w pubie. Z okazji urodzin chciałem się spotkać z najbliższymi osobami. Nigdy wcześniej nie robiłem rezerwacji. Zawsze się tego bałem, ale teraz nadarzyła się okazja i postanowiłem skorzystać ;) Dzisiaj Irlandczycy obchodzą dzień Świętego Patryka, dlatego w pubach będzie tłoczno (zielone piwo i te sprawy). Bez rezerwacji byłoby ciężko... Troszkę się obawiam, co powiem jak wejdę do pubu itd. ale póki co staram się o tym nie myśleć, a wyobrażam sobie dobrą zabawę z kolegami ;) No ale dość przechwalana się :)
Co do materiałów to chciałbym zamieścić na blogu pytania, które ułatwią zbicie negatywnych myśli. Pomagają one w zbieraniu dowodów podważających słuszność naszych teorii. Jeśli męczy nas pewna sprawa (tak jak przykładowo męczyła mnie kwestia tłumaczenia) możemy przeczytać te pytania i postarać się na nie odpowiedzieć.

wtorek, 12 marca 2013

jest poprawa :)

Witajcie :) Wreszcie udało mi się dojść do siebie. Trochę to trwało... Wczoraj było już normalnie :) Chyba dlatego, że zgodnie z radami pani psycholog zająłem się przyjemnymi rzeczami, żeby wyjść z tego negatywnego myślenia. Razem z dziewczyną przyszedł nam do głowy pomysł na fajną stronę internetową i zająłem się tym projektem :p W przerwie oczywiście wysyłałem CV, ale już nie w takiej ilości jak kiedyś. No ale to dopiero rozgrzewka :) Postaram się szybko rozkręcić... W międzyczasie pomyślałem sobie, że warto byłoby zamieścić trochę materiałów, które dostałem od pani psycholog (bardzo za nie dziękuję). Dzisiaj tak na szybko przygotowałem jeden schemat. W najbliższym czasie wrzucę tego trochę więcej :) No ale dzisiaj do obejrzenia model poznawczy fobii społecznej. Zapewne każdy odczuwa coś na ten wzór. Nie u każdego wygląda to tak samo. Ja np. bardziej boję się opinii danej osoby niż tego że zostanę wyśmiany. Warto jednak spojrzeć :) Po kliknięciu obrazek się powiększy i będzie bardziej czytelny :)


czwartek, 7 marca 2013

dzisiaj już bez optymizmu...

Witajcie. Piszę tego posta będąc troszkę podłamany. Wczoraj było bardzo źle.. dzisiaj byłem u pani psycholog, która podniosła mnie na duchu. Nadal jednak, nie powróciłem do normy... Wszystko wiąże się z moją przyszłą pracą. Szkolenie ciągle jest przekładane. Dziewczyna, z którą miałem rozmowę kwalifikacyjną zapewniła mnie wczoraj, że będę miał u nich pracę, ale niestety nie potrafi określić daty rozpoczęcia szkolenia i raczej nie będzie to w przyszłym tygodniu. Wiem.. niby praca jest pewna.. tylko jest duży poślizg, ale dołuje mnie to, ponieważ mam już krytyczną sytuację finansową. Umówiłem się z panią psycholog, że następną wizytę będę miał za dwa lub trzy tygodnie, a w międzyczasie będzie pomagać mi mailowo. Nie martwcie się o bloga, bo walka z fobią społeczną trwa nadal i będę na bieżąco wszystko opisywał. Postaram się też umieścić zaległe materiały, których nie miałem czasu wrzucić do tej pory. Doszedłem do wniosku, że muszę zacząć ponownie szukać pracy, bo nie wiadomo jak długo może ciągnąć się obecna sytuacja.

piątek, 1 marca 2013

terapii ciąg dalszy...

Fobia społeczna znowu daje o sobie znać. Niestety zauważyłem, że ostatnio pewien schemat myślenia znowu do mnie wraca. Pani psycholog zasugerowała, że może to być spowodowane moimi przekonaniami na temat swojej osoby, dlatego też zajmiemy się tym na następnych spotkaniach w ramach terapii. Poza tym wiadomo, że trzeba czasu, aby nowy schemat myślenia utrwalił się tak, żeby poprzedni już nie wracał. Dodatkowo wydaje mi się, że może to być również spowodowane tym, że przez ostatni tydzień nie miałem żadnych nowych doświadczeń, które powiększyły by moją wiarę w siebie. Niestety, przez te kilka dni byłem zajęty tłumaczeniem i praktycznie nie ruszałem się z domu. Teraz na szczęście mam już to z głowy i mam zamiar zaraz ruszyć na miasto ;) Wcześniej jednak chciałbym opisać Wam swoje myśli i wnioski z terapii. W tym celu muszę przybliżyć trochę kwestię tego tłumaczenia, o którym pisałem w poprzednich postach. A było to tak... ;] za górami za lasami... ;p  ...no dobra już na serio :)
Zadzwonił do mnie kolega i zaproponował chwilową pracę. Chciał, aby przetłumaczyć mu w krótkim czasie instrukcję obsługi pewnego urządzenia.

wtorek, 26 lutego 2013

Troszkę nowości ;)

Szkolenie w przyszłej pracy zostało przełożone na następny tydzień. Może to i lepiej, bo nie wyrobiłem się z tłumaczeniem. Siedzę codziennie i się męczę ;) Ale mam tą satysfakcję, że swoją pracą wreszcie coś zarobię. W przerwie zająłem się trochę wyglądem bloga. Mam nadzieję, że Was nie odstraszy :P ale kilka dni temu dziewczyna poprosiła mnie, abym zrobił jej bloga... wyszedł taki ładny, że jak wszedłem na swój to pomyślałem, że wygląda strasznie smutno i trzeba troszkę go odświeżyć :) Jeśli jesteście ciekawi dzieła mojej dziewczyny to zajrzyjcie tutaj :) Chociaż on chyba bardziej skierowany do nastolatek :P W czwartek mam kolejną wizytę u pani psycholog. Dalej będziemy omawiać temat niemiłych osób, bo nie jest on jeszcze zakończony. Muszę przyznać, że odczuwam skutki terapii. Wreszcie nie jestem podłamany sytuacją finansową, bo wiem że niedługo wyjdę na prostą. Do tego nie stresuję się przyszłą pracą i jestem pozytywnie nastawiony :) Fobia społeczna jest do pokonania, ale czeka mnie jeszcze sporo wysiłku. Z pewnością będę miał o czym pisać jak tylko pójdę do pracy :p ale dobrze, bo im więcej materiału do przepracowania tym lepiej :) Mam nadzieję, że i Wy dobrze sobie radzicie :)

piątek, 22 lutego 2013

postępy ;)

Nareszcie jakiś większy postęp :) W tym tygodniu znowu miałem kilka telefonów odnośnie pracy. Poszedłem na jedną rozmowę kwalifikacyjną. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się pójść totalnie na luzie. To chyba była najdłuższa rozmowa w mojej karierze :p ale wypadła pozytywnie. W przyszłym tygodniu zaczynam szkolenie. Praca to niestety call center, ale zaproponowali mi nawet niezłe warunki. Poza tym trzeba wreszcie zrobić ten krok do przodu :) Ucieszyłem się bardzo, bo sytuacja finansowa jest już bardzo cienka. Na szczęście dostałem też propozycję od znajomego, żeby dorobić. Siedzę już kilka dni i tłumaczę tekst z języka angielskiego na polski. Także przynajmniej do momentu rozpoczęcia szkolenia mogę sobie troszkę dorobić :)
Oczywiście, kiedy dowiedziałem się, że dostałem pracę, ucieszyłem się, ale miałem również obawy. Czy sobie poradzę? Czy dam sobie radę z niemiłymi rozmówcami? Jak nawiązać pierwszy kontakt z innymi pracownikami? Dzięki pani psycholog udało się w dużym stopniu rozwiać te obawy. Teraz jestem nakręcony pozytywnie. Mam nadzieję, że dam sobie radę. Trzymajcie za mnie kciuki ;)
Założę się, że na następnym spotkaniu z panią psycholog będzie dużo kwestii do omówienia ;p
Jeśli chodzi o niemiłe osoby, to póki co nie udało mi się przetestować metod opisanych we wcześniejszych postach. Wyobraziłem sobie kilka sytuacji z przeszłości i to jak bym się teraz w nich zachował. Zrobiło mi się lepiej ;) Jak tylko uda mi się przetestować to w życiu to oczywiście Wam opiszę ;)
Postaram się opisywać wszystko na bieżąco! :)

piątek, 15 lutego 2013

niemiłe osoby - strzeżcie się ;)

Witam Was ponownie :) Chciałem naskrobać posta kilka dni temu, ale nie dałem rady. Byłem podłamany, ponieważ mam za sobą kolejne rozmowy kwalifikacyjne, a pracy dalej nie ma. Trafiła mi się jedna super oferta, gdzie wraz z dwoma innymi osobami przeszliśmy do drugiego etapu. Bardzo fajna praca i zarobki też.. Niestety nie zostałem wybrany. dowiedziałem się o tym w poniedziałek. To mnie bardzo zdołowało, ale na szczęście już się podniosłem.
Wczoraj byłem na terapii. Rozmawiałem z panią psycholog na temat pracy, a później wróciliśmy do tematu niemiłych osób. Miałem okazję kilka razy przetestować głośniejsze mówienie. Samo wejście z uśmiechem na twarzy i powiedzenie głośniejszego "dzień dobry" dodało mi pewności siebie. Wydaje mi się, że nie wyszło to sztucznie i nie było to sprzeczne z moją naturą. Chyba się do tego przyzwyczaję ;) No ale oprócz tej pewności siebie występują w tym problemie dwie dodatkowe kwestie, które się ze sobą łączą.

piątek, 8 lutego 2013

dalsze wnioski

Jestem po kolejnej rozmowie z panią psycholog. Poruszyliśmy głównie temat niemiłych osób. Łatwo nie było :) ale z pomocą terapeutki udało nam się znaleźć główne przyczyny problemu. W przypadku, gdy zaczepia mnie niemiła osoba, zazwyczaj nie wiem co powiedzieć. Jestem zaskoczony i brakuje mi argumentów. Dlatego jak idę coś załatwić to obawiam się, że taka sytuacja może się powtórzyć. Dodatkowo boję się, że ludzie, którzy są świadkiem danej sytuacji, zwrócą na mnie uwagę. Obawiam się również, że jeśli np. postawiłbym się takiej pani z dziekanatu to złośliwie nie udzieliłaby mi informacji, albo nie załatwiłaby mi tego po co przyszedłem. Z drugiej strony jest to jej praca... za to jej przecież płacą.
Zazwyczaj jak mam sytuację z niemiłą i złośliwą osobą to myślę sobie. Czemu akurat do mnie się przyczepiła.. A w najlepszym przypadku myślę sobie, że np. taka babka w urzędzie jest niemiła dla każdego.. Jednak nie wiele mnie to pociesza, bo mam wrażenie, że potraktowała mnie o wiele bardziej "okrutnie" niż innych. 
Pani psycholog pomogła mi uruchomić mózg :D dzięki temu udało nam się domyśleć w czym tkwi problem. 
Chodzi o to, że mam wrażenie, że w jakiś sposób się wyróżniam. Że podchodząc do niemiłej osoby, ona zauważa we mnie coś takiego, co mówi jej "eee temu to można wejść na głowę". Zawsze gdy mam taką sytuację, utwierdzam się w tym, że jestem inny i coś wyróżnia mnie (nie wiem czy negatywnie czy pozytywnie) w taki sposób, że niemiłe osoby pozwalają sobie na więcej.

niedziela, 3 lutego 2013

po kolejnej wizycie u pani psycholog

Ponownie piszę ze sporym opóźnieniem. Ostatnio dużo się dzieje i ciężko znaleźć mi chwilę wolną. W czwartek miałem kolejną wizytę u pani psycholog. Mieliśmy zająć się problemem niemiłych osób, bo jest to rzecz, która jeszcze gdzieś głęboko we mnie siedzi. Generalnie widzę u siebie bardzo duże postępy. Nie boję się dzwonić i załatwiać różne sprawy. Nie odczuwam już dyskomfortu w komunikacji miejskiej. Jest dużo, dużo lepiej :) Jednak sprawa niemiłych osób dalej mnie męczy. Niestety na spotkaniu z terapeutką miałem tyle do opowiadania (w związku z rozmowami kwalifikacyjnymi i sytuacjami bieżącymi), że nie zdążyliśmy omówić tego problemu. Zapisałem wcześniej w jakiej sytuacji spotkałem niemiłe osoby i co w danej sytuacji czułem. Muszę to sobie jeszcze dokładnie przemyśleć przed kolejnymi zajęciami. Bardzo chciałbym szybko pozbyć się tego problemu, bo momentami utrudnia mi to załatwianie spraw. Nie pamiętam już czy o tym pisałem.. Ostatnio miałem coś do załatwienia w przychodni... Oczywiście trafiłem na niemiłą starszą panią ;) Za drugim razem jak miałem pójść w ej samej sprawie to nie poszedłem, bo bałem się, że ponownie ktoś się do mnie przyczepi. W tym tygodniu musiałem ponownie pójść do przychodni... Tym razem już poszedłem, ale znowu bałem się, że spotka mnie jakaś niemiła niespodzianka w postaci mohera :D Na szczęście udało się wszystko załatwić w miłej atmosferze ;) Widzę u siebie delikatny postęp również i w sprawie niemiłych osób, ale to jeszcze zdecydowanie za mało. Maiłem dwie takie sytuacje. Jedną w empiku i jedną z kanarem. Byłem gotowy się wykłócać (choć na szczęście nie było takiej potrzeby). Kiedyś spuścił bym głowę i się nie odezwał. Teraz bym się postawił. Jednak mój refleks był zdecydowanie za słaby. Do tego, mimo racji po mojej stronie, czasami nie potrafiłem na szybko znaleźć argumentów. Było lepiej niż kiedyś. Ale nie wiem czy przypadkiem nie wynika to z moich emocji, bo w tych dwóch sytuacjach byłem dosłownie wściekły :P Złość chyba ośmiela i ułatwia działanie :)

P.S. Ponownie chciałem bardzo podziękować za ciepłe komentarze i wiadomości :) 

wtorek, 29 stycznia 2013

Nowe wyzwania i efekty walki z lękiem społecznym :)

Na początku chciałbym Wam bardzo podziękować za ciepłe komentarze i wiadomości. Spotkanie z panią psycholog mam za kilka dni, ale postanowiłem już teraz napisać Wam co u mnie ;)
Ostatnio bardzo dużo się dzieje. Byłem na dwóch rozmowach kwalifikacyjnych. Właśnie wróciłem z tej drugiej. Z jednej strony to sukces, a z drugiej strony czuję się podłamany... Jestem w sumie na takim etapie, na którym nie powinienem być wybredny, tylko powinienem brać co jest.. Niestety jednak nie potrafię.. Pierwsza praca.. call center. Z desperacji jestem gotowy podjąć taką pracę. Ale tutaj proponowali umowę o dzieło i jakieś 8 zł na rękę. Moim zdaniem jest to strasznie mało. Może gdyby była to umowa zlecenie to jeszcze bym się zdecydował. Tak wiem.. lepsze to niż nic... ale, że ostatnio miałem kilka zaproszeń na rozmowę to stwierdziłem, że trafi się coś lepszego. Na dwie rozmowy nie poszedłem. Nie ze strachu :) przeczytałem opinie o tych firmach i po prostu były straszne. Wszyscy pisali, że strata czasu i nie warto iść na rozmowę. Faktycznie sprawdziłem, że rotacja w tych firmach jest ogromna. Dlatego też stwierdziłem, że nie warto. Dzisiaj byłem na drugiej rozmowie. Znowu dostałem propozycję umowy o dzieło. Do tego brak podstawy, a jedynie system prowizyjny. W ogłoszeniu napisane było, że praca w marketingu. Chciałbym pracować w marketingu, więc byłem nawet zadowolony jak oddzwonili. Bałem się, że to tylko kolejne call center. Ale okazało się jeszcze lepiej... Praca D2D. Dla tych, którzy nie wiedzą: jest to chodzenie po mieszkaniach i wciskanie ludziom kitu, żeby coś kupili. Wymarzona praca dla osoby z fobią społeczną :D Aż musiałem odreagować i otworzyłem sobie piwko ;) Muszę sobie na spokojnie przemyśleć czy brać następną okazję z call center mimo umowy  dzieło, czy poczekać jeszcze chwilkę na coś lepszego.
Tak czy siak jestem zadowolony, że udało mi się pójść na te rozmowy. Stres oczywiście był, ale za każdym razem coraz mniejszy. Kiedyś nie odważyłbym się pójść na rozmowę. A teraz mam już 3 za sobą :)
Widzę postępy i to jest najważniejsze. A co będzie z pracą zobaczymy.. ale musi być dobrze ;)

czwartek, 24 stycznia 2013

parę słów o terapii oraz prośba :)

Witajcie :) Chciałbym podzielić się z Wami wnioskami po kolejnej wizycie u psychologa. Zanim jednak do tego przejdę chciałbym Was o coś poprosić. Ostatnio coraz częściej czuję się podłamany i zasmucony. Myślę, że jest to spowodowane ciągłą monotonią i brakiem pracy. Co prawda byłem na rozmowie kwalifikacyjnej i codziennie wysyłam CV, ale póki co efektu nie ma. Dlatego też chciałbym prosić Was, żebyście podzielili się ze mną swoimi metodami na polepszenie nastroju :) Jest zima, więc pomysły są trochę ograniczone. Będę jednak bardzo wdzięczny za podpowiedzi. Prosiłbym o takie tanie pomysły, a najlepiej bez kosztowe :D Myślę, że same Wasze komentarze bardzo wpłyną na moje samopoczucie :)

sobota, 19 stycznia 2013

po następnej wizycie u pani psycholog :)

Witajcie :) ostatnio jestem mocno zabiegany, dlatego też piszę z lekkim opóźnieniem. W czwartek byłem na terapii. Omawiałem z panią psycholog moją rozmowę kwalifikacyjną. Powiedziałem jej, że stres był bardzo mocny. Skojarzyło mi się to ze studiami. Jak szedłem na egzamin to poziom lęku był porównywalny. Nie miało znaczenia czy byłem przygotowany czy nie. Podobnie na rozmowie kwalifikacyjnej. Nie bałem się jak wypadnę, bo bardziej zależało mi na samym doświadczeniu. Mimo to poziom lęku był bardzo duży. Starałem się wyłapać myśli. O co chodziło? Skoro nie boję się jak wypadnę to nie powinno być problemu. Pomyślałem, że może samo trafienie na miejsce.. Ale to jednak nie ma znaczenia, bo wystarczy  spojrzeć na mapę i przyjechać parę minut wcześniej. Z pomocą pani psycholog doszedłem do wniosku, że bałem się, ponieważ nie wiedziałem czego się spodziewać. Dlatego też skojarzyło mi się to ze studiami. Miałem takich pokręconych wykładowców. Jeden z nich potrafił np. stanąć za studentem podczas pisania egzaminu, przeczytać na głos jego odpowiedź i skrytykować. Wchodząc na egzamin, nie wiedziałem co mnie czeka. Bałem się, że wykładowca o coś się do mnie przyczepi. Podobnie było z rozmową. Nie bałem się momentu przyjazdu do biura ani zadawanych mi pytań podczas rozmowy. Bałem się sytuacji od momentu wejścia do biura do rozpoczęcia rozmowy kwalifikacyjnej. Nie wiedziałem czego się spodziewać, jakie będzie to biuro. Nowe miejsce.. nowi ludzie... Jednak jak dotarłem i wszedłem do biura to poziom lęku znacznie się obniżył. Nie było tak źle jak w moich wyobrażeniach. Przed przybyciem bałem się jeszcze, że oczekując na rozmowę będę się nakręcał i stresował coraz bardziej. Zawsze tak miałem przed egzaminami. Tym razem jednak tak się nie stało. Pani psycholog powiedziała mi, że w momencie oczekiwania, jeśli czujemy lęk to bardzo często pomaga skupienie się na czymś innym. Należy skupić się na jakimś obiekcie (osobie, przedmiocie) i spróbować go sobie opisać. Czyli odwrócić uwagę od lęku :)
Dzięki doświadczeniom z tego tygodnia mogę wychwycić kilka cech, które wpiszę sobie do tabelki :) Dzięki temu będę się na bieżąco dowartościowywał :)

środa, 16 stycznia 2013

kolejny krok do przodu :)

Właśnie wróciłem z rozmowy kwalifikacyjnej... Uczucia mam bardzo mieszane. Jest to jakiś sukces bo odważyłem się pójść. Jednak stres dzisiejszego ranka był ogromny. Przypomniały mi się czasy studiów... Wczoraj nie było tak źle. Myślałem sobie, że pojadę w to miejsce, ale jak lęk będzie zbyt duży to po prostu nie wejdę do środka. Dużo mi to nie dało, bo wiedziałem, że i tak wejdę. Zależało mi bardziej na doświadczeniu i przezwyciężeniu lęku, niż na tym żebym dostał tą pracę. Chciałbym oczywiście szybko coś znaleźć, ale to nie była jakaś nadzwyczajna oferta.
Pewnie jesteście ciekawi jak było, więc postaram się to w skrócie opowiedzieć :)

sobota, 12 stycznia 2013

sprawozdanie z kolejnej wizyty na terapii :)

Pani psycholog zasugerowała mi, żebym na bieżąco uzupełniał i czytał tabelkę ze swoimi umiejętnościami. Tak też zrobiłem i wydaje mi się, że to jednak daje efekt :) Wszystkim, którzy mają problem z zaniżoną samooceną polecam tą metodę. Wypisując swoje umiejętności i cechy potwierdzone różnymi doświadczeniami po pewnym czasie zauważamy, że zaczynają się one powtarzać. A przynajmniej niektóre z nich :) Pomaga to nam uwierzyć, że na prawdę coś potrafimy, że coś sobą reprezentujemy...
Ostatnio strasznie chętnie szukam pracy. Rozsyłam CV i piszę coś na wzór listów motywacyjnych ;) W listach tych opisuję swoją osobę właśnie za pomocą tych cech i doświadczeń zawartych w tabeli. Czuję się bardzo podbudowany. Miałem też pewną nietypową sytuację, którą opiszę pod koniec posta.
A tymczasem wracając do terapii... :) Pani psycholog zapytała mnie czy mam jakieś sytuacje lękowe do omówienia, ponieważ warto byłoby przećwiczyć schemat postępowania przed wejściem w sytuację lękową (ten który omawialiśmy podczas 12 wizyty). Przyznałem się, że ostatnio trapią mnie dwie takie sytuacje. W domu nie chciałem w ogóle o nich myśleć, ponieważ samo wspomnienie wywoływało u mnie lęk. Dopiero na terapii udało się o nich głębiej pomyśleć. Opiszę, w skrócie te sytuacje.

wtorek, 8 stycznia 2013

Troszkę materiałów od pani psycholog :)

Słyszałem sporo pozytywnych opinii na temat terapii uważności (mindfulness). Kilka osób pisało do mnie w tej sprawie. Pani psycholog również mówiła mi, że warto się tym zainteresować. Czy ktoś z Was miał z tym już styczność? Jeśli tak to bardzo proszę o komentarze :) Ja troszkę zaznajomiłem się z tematem, ale to jeszcze za mało żeby cokolwiek powiedzieć. Na temat mindfulness można poczytać tutaj. Poszperałem też troszkę w internecie i znalazłem kilka plików audio na stronie chmikuj.pl. Niestety za ściągnięcie każą sobie płacić. Można jednak bez ściągania odsłuchać je za darmo :) Wystarczy kliknąć na opcję "odtwórz plik". Link do materiałów audio zamieszczam tutaj.
Dodatkowo pani psycholog poleciła mi stronę relaksacja.pl, na której możemy poczytać o różnych technikach. Warto zwrócić uwagę na relaksację mięśniową Jacobsona. Autor strony udostępnia darmowy plik audio z tą techniką. Jednak, żeby pobrać plik trzeba się zarejestrować, a po drodze namawiają nas jeszcze na wydawanie pieniędzy ;] dlatego też wklejam bezpośredni link do pobrania tutaj. Jeśli ktoś posiada materiały warte uwagi to proszę o info :)

piątek, 4 stycznia 2013

12 wizyta u pani psycholog

Wczoraj miałem kolejną wizytę u terapeutki oraz u psychiatry. Liczyłem na to, że mnie trochę podbudują, ponieważ ostatnio troszkę się podłamałem. Nie myliłem się :) Pani psycholog, jak zawsze, stanęła na wysokości zadania. A Pani psychiatra strasznie miło mnie zaskoczyła. Tzn. zawsze odbierałem ją jako bardzo miłą i pomocną osobę, ale wczoraj utwierdziła mnie w tym jeszcze bardziej. Pojechałem do niej bez zapisów. Nie chciałem płacić za wizytę, ponieważ sytuacja finansowa jest już cienka, a potrzebowałem receptę. Czekałem   50 minut przed gabinetem, aż wyjdzie pacjent. Miałem nadzieję, że pani psychiatra mnie rozpozna i zgodzi się na wypisanie recepty. Tak też się stało :) Od razu mnie rozpoznała i zaprosiła do gabinetu. Powiedziałem jej, że przyszedłem bez zapisu, jedynie z prośbą o receptę. Ona tylko się uśmiechnęła i kazała usiąść. Wcześniejszy pacjent wyszedł 10 minut wcześniej i pani psychiatra postanowiła ten czas przeznaczyć dla mnie. Byłem strasznie miło zaskoczony, bo oprócz recepty zyskałem dobry humor :) Opowiedziałem jej o moich zmaganiach z poszukiwaniem pracy oraz o terapii poznawczo-behawioralnej. Usłyszałem od niej dużo ciepłych słów, że trzyma za mnie kciuki i podziwia za wolę walki. Wyszedłem od niej bardzo podbudowany. Cieszy mnie to, że spotykam ludzi wyrozumiałych i chętnych do pomocy. Myślę, że gdyby wszyscy tak podchodzili, to nie byłoby takiego problemu jak fobia społeczna...

No ale wracając do terapii... Dostałem trochę materiałów. Postaram się za kilka dni umieścić je na blogu, a dzisiaj spróbuję w przystępny sposób streścić wczorajsze spotkanie.
Pani psycholog zapytała mnie czy odrobiłem pracę domową i czy to w jakiś sposób mi pomogło. Oczywiście ja taki pilny uczeń, jakbym mógł nie odrobić ;) zgodnie z zaleceniami zrobiłem w domu tabelkę, która zawiera wydarzenia i sytuacje oraz przypisane do nich moje cechy i umiejętności. Miało to mnie podbudować i pomóc mi nabrać większą pewność siebie. Niestety za bardzo mi to nie pomogło. No może przez chwilę, świeżo po zrobieniu tej tabelki. Później niestety nie wracałem już do niej i może tu właśnie tkwi mój błąd. Postanowiłem, że spróbuję czytać ją zaraz przed poszukiwaniem pracy. Zobaczymy jaki będzie efekt. Może po jej przeczytaniu będzie mi łatwiej napisać jakiś sensowny list motywacyjny.