środa, 10 kwietnia 2013

...

Chyba jest ze mną coraz gorzej... Kilka dni temu byłem pełen nadziei, że szybko coś znajdę. Wysyłam mnóstwo CV i w ogóle nie ma odzewu. Widzę ciągle powtarzające się ogłoszenia, na które odpowiadam. Czuję się tak, jakby nikt nawet nie przeczytał mojego CV. Dzisiaj poszedłem na spacer, żeby osobiście zostawić CV w jakichś sklepach. Nie wiem czemu, ale teraz bałem się to zrobić. Może jest to spowodowane przeżyciami w tym call center.. nie wiem... I tak udało mi się zostawić dzisiaj ledwo 2 CV w tych sklepach. Powiedziano mi, że aktualnie nie potrzebują, ale zostawić mogę. W pozostałych usłyszałem "nie, nie, nie..." :/ albo grzecznie, że nie bo mają komplet. Dzisiaj czuję się strasznie podłamany... Składałem CV nawet na stanowisko magazyniera i też nikt się nie odezwał. Czy to jakieś fatum? Nie wiem już co robić :( nie stać mnie na kontynuację terapii... A psychicznie czuję się coraz gorzej...Przepraszam, że tak ostatnio narzekam. Czuję jednak ogromną potrzebę się tym podzielić...

7 komentarzy:

Arcadiuzz pisze...

Stary, dotychczas nie komentowałem Twojego bloga i ograniczałem się jedynie do czytania, ale dzisiaj chcę Ci jakoś okazać solidarność. W dużej mierze Cię rozumiem, bo choć problemy psychiczne mamy trochę innej natury (mam zaburzenia osobowości i od pół roku jestem na trudnej i wykańczającej terapii psychodynamicznej) to problemy z pracą zupełnie podobne. Pracowałem w Anglii, nieźle zarabiałem, 1 października przyjechałem do Polski specjalnie, żeby zacząć terapię bo nie mogłem już znieść tego jak paprałem wszystkie relacje z ludźmi, 4 miesiące byłem na zasiłku dla bezrobotnych, a teraz szukam pracy i kompletnie nic nie mogę znaleźć... Albo inaczej - znajduję, ale za marne grosze gdzie nie opłaca się wychodzić z domu. Utrzymuję się z oszczędności z Anglii, ale moja psycholog twierdzi, że terapia może potrwać nawet 4 lata, a ja nie dam rady tak długo pogodzić terapii z pracą w Polsce :( Nawet jeśli znajdę pracę to wystarczy mi tylko na pokój i wyżywienie, na terapię będę musiał dokładać z oszczędności, których nie wystarczy na 4 lata leczenia. Skończą się za pewien czas i stanę przed poważnym dylematem - zostać w Polsce, leczyć się i głodować czy wyjechać zagranicę i dobrze zarabiać, ale przez zaburzenia osobowości być samotnym i paprać relacje z ludźmi :( W moim kontakcie z ludźmi jest źle, ludzie nie wytrzymują zaburzeń i odsuwają się...

Jest mi Ciebie szkoda, Kolego, bo wiem jakie dylematy przechodzisz. Dzisiaj miałem rozmowę kwalifikacyjną, która podobnie jak 10 innych spełzła na niczym i wiem co to znaczy :( Trzymaj się, Stary i bądź silny. Ja też muszę. Robimy to dla siebie, dla swojej lepszej przyszłości. Pozdrawiam Cię serdecznie i dalej śledzę Twój blog :)

Anonimowy pisze...

Hej,
Dziękuje za Twój blog. Dajesz siłę.
Nie poddawaj się. Masz niesamowitą determinację. Sprawiasz że chce mi się walczyć z moimi słabościami.

Może korki z angielskiego podreperowały by budżet? Wiem że to wyzwanie ale to taka praca w której dużo zależy od Ciebie - sam możesz zdecydować z kim chcesz pracować a z kim nie (np. w jakim wieku chcesz mieć uczniów), z tego co wiem ludzie też uczą się przez Skype więc to trochę jak z call centre ale nikomu nic nie wciskasz :) zresztą jeśli się okaże że taka praca Ci nie odpowiada to możesz zrezygnować w każdym momencie.

trzymam za Ciebie kciuki! pozdrawiam serdecznie

tatiasza pisze...

w ogrodnictwie w Holandii jest teraz sezon i bardzo duzo ofert i fajnie mozna zarobic ,trzeba miec jednk cos na poczatek,
jesli chodzi o terapie to wazne zeby znalezc psychologa ktory mial stycznosc z fobia spoleczna. dobry terapeuta to podstawa w innym wypadku terapia moze trwac wiecznie . tak sadze
pracuje w Holandii , tez papram wszystkie relacje z ludzmi jest mi ciezko, powiedzialam o fobi mojej brygadzistce. zle
zrobilam, bo teraz wykorzystuje to przeciwko mnie. wydawalo mi sie ze moge jej zaufac. moglam powiedziec szefowi, ale nie mialam odwagi.
nie poddawajcie sie i myslcie pozytywnie.
uprawianie jakiegos sportu tez pomaga .ja biegam cztery razy w tygodniu.
najgorzej jest zaszyc sie w domu z czarnymi myslami. duzo czasu tak zmarnowalam.
jesli uda mi sie zostac do konca kontraktu, bede szukac w Polsce dobrego psychologa.
trzymam za Ciebie. Uda Ci sie. Uwierz.


Anonimowy pisze...

Po pierwsze, to prowadzisz bloga, którego formuła wymaga od Ciebie przesadnych sukcesów. Ile razy jest tak, że wmawiasz sobie, iż podołasz wygórowanym oczekiwaniom tylko z dwóch powodów:

1) Jesteś wykształcony i inteligentny, więc czujesz, że powinieneś iść do 'porządnej' pracy

2) Wszyscy mówią Ci "dasz radę, jesteśmy z Tobą" i czujesz presje, że zawiedziesz innych(czytających).

Zamykasz się więc w pułapce zarówno swoich jak i obcych oczekiwań.

Po drugie - łudzisz się, że te psychoterapeutyczne terapie CBT Ci na dłuższą metę coś dadzą. Nie naprawisz psychiki zastępując jedną propagandę inną propagandą. Jeżeli zamieszczasz ankietę o tym, czy pracownik widząc nieporadność nowego pracownika pomyśli, że tenże nowy pracownik jest głupi, to wiadomo, że wielu tak pomyśli(nie znaczy, że wszyscy, ale wielu). Nie chodzi przecież o to, by wierzyć w to, że ludzie są idealni, bo to fikcja. Taką samą fikcją jest wiara, że wszyscy są wredni i krytykujacy(jak to typowy fobik myśli).
Ja rozumiem, że CBT ma wpływać na racjonalizację przekonań, ale zastępowanie jednej fikcji, fikcją przeciwną, to chyba mało skuteczny pomysł.

W gruncie rzeczy, to niezależnie od tego, czy ludzie są mili czy nie mili(a różnie to bywa, bo nawet jedna osoba potrafi skrajnie różnie się zachowywać) - Ty masz mieć to po prostu głęboko w DOOOOPIE!!!
I robić swoje.

Oczywiście, to też jest slogan, który sam w sobie nie wiele Ci da. Trzeba uczyć tego swój mózg np. poprzez wymienianą już przeze mnie na tym blogu medytację uważności. Nierozerwalnie wiąże się z nią sztuka obserwacji otoczenia i przeniesienia uwagi na świat zewnętrzny.

Ja stosuje ją 452 dzień(za chwilę 453). Pomogło? Pomogło. Jest idealnie? Nie. Szukam kolejnych technik, niektóre są dość osobliwe. Na marginesie wspomnę też, że zażywam minimalną ilość paroksetyny(jakieś 5mg).

Co do pracy. Mam sporo uzdolnień humanistycznych. Interesuje mnie sporo rzeczy. Wielu mówiło, że się marnuje, że mam studiować, pnąć się w górę itd. Ale w pewnym momencie zrozumiałem, że pizgam łbem o ścianę. Sorki - ja nie chce tutaj nikogo dołować. Ja mam słabą fobię w sytuacjach towarzyskich(jak np. ten wpis - bo tak go traktuje). Moge sprawiać wrażenie pewnego siebie, pewnie nawet mało fobicznego, ALE w kwestii studiowania i pracownania(oficjalne stosunki społeczne w grupie), to jest tragedia straszna. Dlatego też rozumiem, że mój wpis może być nie na miejscu, gdyż Twoje szanse przetrwania w prestiżowej pracy są większe.
Niemniej, ja uznałem, że zawód, w którym przetrwam to ochrona. Pracowałem już w tym wcześniej. Wiedziałem, że się uda. Musiałem tylko zabić te złudzenia, które kazały mi szukać czegoś "lepszego" i wpędzały w rozpacz, za każdym razem, gdy wracałem z rozmowy kwalifikacyjnej, na której mnie w ogóle nie było.

Wiem, że po raz kolejny burze słodko-pierdzącą atmosferę na tym blogu, ale uważam, że czasem trza człeka otrzeźwić, a nie tylko siedzieć i klaskać ;p No a swoją drogą, to lubie się wyróżniać z tłumu(o ironio!) i napisać coś na przekór wszystkim innym(co nie zmienia faktu, że piszę szczerze).

Miej wyjebane a będzie Ci dane!

Lon

Anonimowy pisze...

tak to już jest, ciężko się żyje w tym syfnym kraju - polsce, ale najciężej ludziom chorym.

Ja w takiej sytuacji poszedłbym się napić, bo po co się męczyć. Pracy nie ma i nie będzie. Cóż...

tatiasza pisze...

podoba mi sie ten komentarz i mysle ze medytacja uwaznosci moze byc bardzo pomocna.
Pracuje juz 2 miesiace - to bardzo dluuuugo jak na mnie a to dlatego, ze mam na to wszystko co pomysla o mnie inni W..... a przynajmniej staram sie
nie jest latwo kiedy jest sie wrazliwym czlowiekiem
ale miec do wszystkow w D... to chyba najlepsza terapia

Anonimowy pisze...

Nie rób sobie wyrzutów, ze ostatnio więcej narzekasz. Zupełnie bez sensu byłoby gdybyś zaczął udawać, ze wszystko jest ok, ze jesteś pełen wiary w siebie a tak naprawdę zjadałby Cię stres. To chyba normalne, ze czujesz potrzebę podzielić się swoimi problemami tutaj, bo Twojego bloga czytają w dużej mierze ludzie podobni do Ciebie więc chyba najlepiej rozumieją Twój stan. Wiem co oznacza dzisiaj szukanie pracy i w zupełności Cie rozumiem. Trudno się nie załamywać niekiedy. Życzę Ci by to były chwilowe kłopoty i wszystko szybko się poukładało. Trzymam kciuki.