poniedziałek, 29 października 2012

Początek walki z fobią społeczną

...a więc jestem chory... dobrze wiedzieć. Trzeba coś z tym zrobić - pomyślałem sobie. Pani psychiatra poradziła mi terapię poznawczo-behawioralną i dwa miejsca, w których mogę się jej podjąć.

Pierwsza opcja: darmowa terapia w ramach NFZ, trwająca 3 miesiące, spotkania od poniedziałku do piątku (w godzinach porannych).

Druga opcja: terapia prywatna. Spotkania średnio raz w tygodniu. Czas trwania nie jest ściśle określony, ponieważ może trwać od 5 do 20 spotkań.

No i zaczęło się rozmyślanie. Która terapia będzie lepsza? Pomyślałem sobie, że takie codzienne spotkania to super sprawa, ponieważ codziennie będę zmotywowany do działania. Z drugiej strony jak to pogodzić z pracą? Póki co pracy nie miałem, więc postanowiłem, wybrać się na wizytę diagnostyczną w ramach NFZ, bo tylko stamtąd mogli skierować mnie na 3 miesięczną terapię. Wykonałem trudny telefon w celu zapisania i okazało się, że czas oczekiwania na wizytę z psychiatrą to miesiąc... No dobra wiadomo.. NFZ... ok. pomyślałem sobie, że w międzyczasie postaram się znaleźć jakąkolwiek pracę, bo dzięki temu będzie łatwiej podjąć mi decyzję dotyczącą terapii.
Teraz, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to była strata czasu. Nie mogę się wypowiedzieć co do samej terapii, natomiast wizyta u psychiatry to była jedna wielka porażka. Miałem już porównanie z pierwszą psychiatrą, u której byłem prywatnie (czas oczekiwania na wizytę kilka godzin!). U obu dostałem ten sam kwestionariusz, który wykazał u mnie fobię społeczną oraz jej wielkość. Diagnoza się potwierdziła. Co mi powiedział psychiatra z NFZ? Zaproponował mi kolejne spotkanie (w szybszym terminie), na którym miałem podjąć się badań. Badania te miały służyć mu w prywatnych celach, ale w zamian za to obiecał mi pomóc. Zgłosiłem się więc na kolejną wizytę, na której przez godzinę wypełniałem testy na komputerze oraz kolejne kwestionariusze. W zamian za to dowiedziałem się, że niedługo rusza terapia ale niestety ja już się na nią nie załapię... Mam szansę natomiast załapać się na terapię zaczynającą się w lutym. Zdenerwowałem się strasznie. Człowiek robi sobie nadzieję i myśli że ktoś mu szybko pomoże wrócić do normalnego funkcjonowania, a tu dupa.


Pilnie potrzebowałem pracy, ale nie mogłem sobie poradzić z lękami. Dalej nie mogłem się przełamać, aby zadzwonić albo pójść i osobiście zostawić CV. Ciągle chodziło mi po głowie, żeby może spróbować jakiejś pracy przez internet. Jednak to nie rozwiązanie. W ten sposób nie pozbędę się fobii społecznej - pomyślałem. Leki, które brałem okazały się całkiem pomocne. Początkowo ciągle spałem i miałem bóle głowy. Skutki uboczne jednak szybko minęły i z dnia na dzień było coraz lepiej. Obecnie nie mam już elementów depresyjnych i nie zamartwiam się tak jak wcześniej. Lęki jednak nie minęły. Owszem zacząłem szukać pracy przez internet oraz złożyłem CV w galeriach handlowych, ale dalej boję się zadzwonić. Najbardziej boję się chyba rozmowy kwalifikacyjnej oraz tego, że nie poradzę sobie w nowej pracy. Dlatego też postanowiłem jak najszybciej pozbyć się fobii społecznej.
Czytając forum widziałem, że ludzie starają się samemu pokonać chorobę. Korzystają z różnych źródeł, takich jak książki czy tłumaczenia różnych terapii. Ja wiedziałem, że mimo chęci pozbycia się lęków nie dam rady samemu poradzić sobie z fobią społeczną. Miałem również okazję zaobserwować problem alkoholizmu i pracę terapeutów. Widziałem jak w profesjonalny sposób, z zaangażowaniem pomagali ludziom uzależnionym. Pomyślałem więc, że prywatna terapia, o której wspominał psychiatra będzie dla mnie dobrym rozwiązaniem.

P.S. Kwestionariusz, o którym wcześniej pisałem i który właśnie będę wypełniał po raz 3 to skala lęku społecznego Liebowitz'a. Jeśli postanowicie zgłosić się do terapeuty czy psychiatry to na pewno dostaniecie taki sam :) Jeżeli jesteście ciekawi wielkości swojego lęku, możecie zrobić sobie test online tutaj. Lekarz oczywiście wytłumaczy wyniki testu bardziej szczegółowo niż to jest w opisie, ale moim zdaniem warto go zrobić :)

10 komentarzy:

czarownica pisze...

fajny pomysł na bloga(:

Oli :) pisze...

ooo pierwszy komentarz :) Dziękuję bardzo :) teraz mam większą motywację do pisania ;)

Anonimowy pisze...

prosze pisz, chce pomoc koledze, ktory jest fobikiem, ale poniewaz sama jestem zakrecona i raczej (conajmniej jesli chodzi o ta chorobe zdrowa ;), nie do konca rozumiem jak go podejsc i jak pomoc. Nie wiem co czuje. Najbardziej sie boje go urazic, lub zranic jego godnosc. Tobie wiele sil! Wierze, ze Ci sie uda!

Oli :) pisze...

Dziękuję :) Ja bym spróbował podejść go w taki sposób, aby zaczął czytać forum dla fobików społecznych no i może mojego bloga :) Dzięki temu zobaczy, że wielu ludzi cierpi na fobię i nie jest on przypadkiem odosobnionym. W momencie, gdy zda sobie z tego sprawę warto byłoby spróbować nakłonić go na wizytę u specjalisty. Ja bym na początek proponował psychiatrę. Wiem, że to strasznie brzmi, ale na prawdę warto. Psychiatra jest w stanie bardzo pomóc. Zdiagnozuje chorobę oraz jeśli są, to również inne elementy zaburzeń. Przepisze leki oraz doradzi co dalej robić.
Na przykładzie mojej osoby mogę właśnie powiedzieć, że psychiatra strasznie mi pomógł. Dowiedziałem się, że problemy takie jak strach przed otwartą przestrzenią, albo kołatanie serca i strach przed zawałem są powiązane z fobią społeczną. Do tego miałem elementy depresyjne. Jeśli zwlekałbym z wizytą to mój stan by się szybko pogarszał. Lekarz przepisał mi tabletki, po których czuję się o wiele lepiej.
Chciałbym jednak doradzić jeszcze jedną rzecz. Po zapisie u specjalisty, ale przed wizytą, warto wygooglować imię i nazwisko lekarza, do którego się zapisaliśmy. W internecie jest bardzo dużo opinii i jak w przypadku mojego psychiatry oraz terapeuty są one zgodne z rzeczywistością. Jeśli opinie będą złe to szkoda czasu i lepiej odwołać wizytę i zapisać się w innym miejscu. Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

Hej. serdeczne dzieki. Wszystko co piszesz potwierdzam z opisu kolegi. On od 7 lat wie, ze ma fobie spoleczna, jest na lekach i chodzi do psychiatry. Wiesz, my sie znamy zaledwie od 15.06.2012. Dlugo potrzebowal aby powiedziec co jest grane. Nadajemy na wspolnej fali.

On potrafi super sluchac, wiele rozumie i ma duze serce. Nobody is perfect. Jest tez arogancki i czasem mam wrazenie jakby bardziej sie skupial na swych obawach, strachach nie zauwazajac ze ja tez moge miec dola (od czasu do czasu). Wydaje mi sie, ze choroba nie jest powodem aby czuc sie pepkiem swiata. Przepraszam, moze wynika to z mego braku znajomosci jak to jest byc chorym.

Bardzo bym chciala mu pomoc i utrzymac nasza przyjazn, ale nie wiem jak moge to zrobic jako przyjaciolka. Co lubia fobiki? Co sprawia im frajde? Czego nie znosza?

Pozdrawiam serdecznie z Berlina. Milego weekendu!

Oli :) pisze...

hmm.. Ciężko mi tak uogólnić, bo raczej każdy z nas ma własne zainteresowania :) ale wydaje mi się, że fobia mocno go ogranicza. Może miałby ochotę pójść z Tobą do kina czy restauracji, ale to jest czasem bardzo trudne. Wiesz dużo łatwiej pójść z kolegami niż z dziewczyną. Nawet przyjaciółką. A to dlatego, że to chłopak powinien kupić bilety, czy zawołać kelnera z prośbą o rachunek itp. Oczywiście nie chodzi mi o aspekt finansowy :) Ale pewnie nie chciałby pokazać przed Tobą, że boi się zrobić takie proste i zwykłe rzeczy. Dobrym pomysłem może być pójście do parku, albo po prostu obejrzenie filmu w domu :) Albo w jakieś inne fajne miejsce, w którym nie będzie musiał nic załatwiać ;) a może spróbować techniki przez żołądek do serca? :D założę się, że zjadłby dobre ciasto w Twoim towarzystwie ;) Muszę jeszcze przemyśleć sprawę. Jak wpadnie mi coś mądrego do głowy to dopiszę. Pozdrawiam ciepło :)

Anonimowy pisze...

serdczne dzieki! Wiesz, ze cos mi sie wydaje, ze bardzo dobrze, ze trafilam na Twoj blog.

Chodzimy w przerwie obiadowej na spacery (jego pomysl), caly czas podsuwa mi jakies filmy (tez o fobikach lub ludziach troszke innych, ale bardzo sympatycznych, ktorych ja tez bardzo lubie!). Musze bardzo mocno czytac miedzy slowami. Nie zawsze mi to dobrze wychodzi.

Z tym ciastem to super pomysl, bo juz tak kiedys zagadywal. Tylko, szkopul w tym, ze choc zapraszalam go pare razy do mnie, zawsze woli telefonowac.

Hmm, musze pomyslec, ciasto mozna podac w pracy a telefowac mozna tak czy siak. Jak widzisz, ja mam problem, bo w sumie faceci lubia bardziej (podobno) zdobywac (nawet przyjaciolki). A ja na razie podkladam sie za kazdym razem na tacy. Jak sie pytam jak sie czuje, mowi szczerze (ta szczerosc mnie czasem bardzo zaskakuje), ale jakbym sie nie zapytala sam z siebie nie powie. Ja nie chce zrobic z siebie jednak Matki Teresy. Chce byc partnerem, chce byc powaznie traktowana. Chcialabym aby nie konczylo sie jak zawsze w takich sytuacjach (przynajmniej w filmach), ze bede taka "terapeutka", na zawolanie. Chcialabym aby mnie lubil i tez troche o nasza przyjazn dbal. Nie chce go rozpiescic, rozumiesz?

Przepraszam, czasem trudno ubrac mysli w slowa. Pozdrawiam rownie cieplo (ide zrobic sobie mleko z miodem ;) Moj fobik jest dzis ze swoimi starymi znajomymi po raz 28. w rodzinnym miescie na jarmarku, ciekawa jestem wrazen. Ach jeszcze jedno pytanie, czy to normalne, ze fobik potrzebuje czesciej niz inni byc sam? Czy fobik lubi mowic o swych strachach przyjaciolom? Tzn ze gdy fobik Ci powie, ze tylko czasem chce z Toba o sobie mowic i ze jest skrytym czlowiekiem to normalne czy raczej fobiki, jak juz maja przyjaciela to sa otwarte i chca z siebie wszystko wyrzucic, wiec byla to raczej informacja dla mnie, ze nie jestem jeszcze przyjaciolka, tak jak mi sie to wydawalo? Wiem, skomplikowane, ale moze rozumiesz. Jeszcze raz uscisk mocny. Dobrze, ze Cie odkrylam!

Oli :) pisze...

hmm, a mieszkasz sama? może się obawia spotkania z Twoimi rodzicami albo współlokatorami. Rozumiem Cię bardzo dobrze :) Faceci faktycznie lubią zdobywać. Możesz spróbować się lekko zdystansować. Tylko nie można przegiąć ani w jedną a ni w drugą stronę. Bo on może też czuć się zbyt mało pewny siebie. Ja np. mam tak że nie lubię się narzucać i zawsze pzesadnie bałem się odezwać do kogoś, bo obawiałem się, że ta osoba ma mnie dosyć albo po prostu nie jest mną zainteresowana.
Jeśli chodzi o chęć przebywania samemu to chyba różnie z tym bywa. Ja nie potrafię długo wysiedzieć samemu, aczkolwiek czasem mam taką potrzebę. Hmm z tego co piszesz to mi się wydaje że może on również mieć osobowość unikającą i wtedy to zupełnie inaczej wygląda niż u kogoś kto ma samą fobię społeczną. Pewnie dlatego unika ludzi i rozmów na swój temat. Nie bierz tego tak personalnie do siebie. Ludzie z takimi zaburzeniami mają znacznie utrudnione kontakty towarzyskie, nawet jeśli im zależy na tej osobie bardziej niż na innych. Tutaj możesz sobie poczytać trochę o osobowości unikającej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C5%9B%C4%87_unikaj%C4%85ca Przejrzyj również fora bo tam jest sporo informacji :)

Anonimowy pisze...

dzieki. Pozdrawiam. Milego dnia

klau pisze...

Witaj... super pomysł na bloga... probuje namowic mojego fobika na wizyte u specjalisty ale ciezko mi to wychodzi.. podeslalam mu link na Twoj blog.. moze jak poczyta to pojdzie lepiej.. Utrudnienie jest takie ze ja mieszkam ponad 1000km od niego...
Nie wiem czy dobrze mysle, ze moze jak zobaczy ze nie tylko on ma taki problem to moze troche sie bardziej otworzy... wiem, ze wizyta u specjalisty jest mu potrzebna bo oprocz fobii ma mysli samobojcze...
Pozdrawiam