Okazało się, że moje myśli nie są takie złe jak się spodziewałem :) Odważyłem podzielić się nimi z terapeutką i powiem szczerze, że mnie zaskoczyła. Była bardzo miła i wyrozumiała. Powiedziała, że takie natrętne myśli są jak najbardziej normalne i żebym się tak nie przejmował, bo pacjenci mają o wiele gorsze wyobrażenia, np że mordują rodziców. Oczywiście żaden z nich tego nie zrobił. To tylko mózg płata nam figle. Niektórzy z fobią społeczną cierpią na nerwicę natręctw i mają tych myśli znacznie więcej. Ja na szczęście, chyba jej nie mam.
Dowiedziałem się od terapeutki, że takie dziwne myśli (jak w moim przypadku) są zazwyczaj spowodowane ogromnym lękiem, który tak na prawdę dotyczy zupełnie innej sytuacji. Boimy się czegoś do tego stopnia, że staramy się o tym w ogóle nie myśleć. Wtedy mózg robi nam psikusa. Skoro mamy w sobie lęk i nie myślimy o tej stresującej sytuacji, to ten lęk "uwalnia się" w inny sposób.
Na przykładzie mojej skomplikowanej osoby :D wygląda to tak:
Mam problem finansowy. Oszczędności szybko topnieją, rodzice ciągle wypytują o pracę, a mi ciężko jest odważyć się wysłać CV. To wywołuje we mnie ogromną presję. Boję się nowej pracy. Boję się, że nie będę miał za co się utrzymać. No i co robię? Staram się stłumić lęk. Nie myśleć o tej presji. Wiem, że gdybym miał swobodę działania to bez problemu przeglądałbym ogłoszenia. Tak się tego boję, że nie jestem w stanie zacząć działać. Chcę się pozbyć lęku, aby było mi łatwiej. Odruchowo staram się nie myśleć o tym czego się boję, więc nie myślę o pracy. Podświadomie jednak wiem, że muszę o niej myśleć. I właśnie tym zawiłym sposobem nie pozbywam się lęku, a jedynie zmieniam sposób jego "odczucia". Przychodzą mi do głowy głupie myśli, których się boję. Jednak świadomość tego, że są to tylko głupie myśli, a nie jakieś moje fantazje czy zachcianki dodaje mi otuchy. Wiem, że to tylko wyobrażenia, których nigdy nie zrealizuję, bo nie chcę. Jeśli ktoś z Was ma podobne myśli i boi się, że zwariuje i zrobi jakąś głupią rzecz, która mu wskakuje do głowy to niech odsapnie. Nie zwariujesz! :) Jeśli nie chcesz czegoś zrobić, to tego nie zrobisz. I zapamiętaj, że tak działa mózg. To, tak samo jak ze snami. Nie masz na nie wpływu i jeśli przyśni Ci się jakaś głupota to wcale nie znaczy, że w życiu rzeczywistym tak właśnie byś postąpił/a.
A teraz miałbym do Was prośbę. Z terapeutką ostatnio ciągle wałkujemy temat pracy. Staram się zrozumieć, czego tak naprawdę się boję, i próbuję odszukać jakieś argumenty, które pomogłyby mi zmniejszyć lęk. Jedną z rzeczy, których boję się w nowej pracy, to takie poczucie, że powinienem wszystko umieć od początku. Niby wiem, że jak ktoś jest nowy w pracy to przechodzi szkolenie, a jeśli nie to ktoś go "wprowadzi". Nikt od nowej osoby nie oczekuje, że będzie ona już wszystko umiała, bo każdy musi się na początku nauczyć. Ja jednak mam zakodowane w głowie, że wszyscy będą od początku oczekiwali, że będę wszystko umiał i pracował na najwyższych obrotach. Boję się, że jak nie będę czegoś potrafił zrobić i zapytam o to inną osobę to pomyśli sobie, że jestem niekompetentny. Albo pomyśli, że jestem głupi i co ja robię w tej pracy, jakim cudem mnie przyjęli itd. Z drugiej strony myślę sobie, że kiedyś to ja byłem po tej drugiej stronie. To ja czasem wprowadzałem nowych pracowników. Wiele razy ktoś pytał mnie jak daną rzecz wykonać... Ja odpowiadałem bez zastanowienia. Powiedziałem co wiedziałem, i nawet nie przyszło mi do głowy ocenianie tej drugiej osoby. Chciałbym prosić Was, żebyście pomogli mi rozwiać wątpliwości. Zamieszczę na dole strony ankietę, która zakończy się w środę wieczorem.. Proszę, postarajcie się wcielić w postać, która od dłuższego czasu pracuje na jakimś stanowisku. Pewnego dnia przychodzi do pracy nowa osoba i to właśnie Was upatrzyła sobie na ofiarę ;) Jeśli ma wątpliwości to przychodzi do Was z pytaniami. Wiadomo, nie z przesadą, ale tak z wyczuciem. Nie jest jakaś nachalna, ale widać, że jeszcze się dobrze nie orientuje. Co wtedy myślicie?
10 komentarzy:
Skąd ja to znam.. Ja to się boje, że na rozmowie ktoś mnie zapyta o coś, czego nie będę wiedziała. I wtedy spyta co ja tu robię. Zawsze chcę dać z siebie wszystko, żeby inni nie pomyśleli sobie, albo co gorsza powiedzieli mi, co pani tu robi!
Myślę dokładnie w ten sam sposób :) Tzn. teraz wiem, że to myślenie jest błędne i staram się przełamać. Zawsze bałem się, że nie jestem w czymś perfekcyjny, ale tak na prawdę to nikt nie oczekuje od nas perfekcji :) Będę ten temat poruszał jeszcze w kolejnych postach na blogu.
Pozdrawiam serdecznie
Hej :)
Nie powiem Ci, "zrób tak", bo w przypadku osób z takimi problemami jak nasze, to tak nie działa. Powiem Ci co ja zrobiłam.
Historii mojego życia opowiadać tu nie będę, bo nie w tym rzecz, ale w bardzo wielkim skrócie - te same problemy ze szkołą, unikanie, zawalanie, powtarzanie; te same problemy z szukaniem pracy, "za tydzień się tym zajmę, teraz nie będę się tym martwić" a ten tydzień zmieniał się w następny, i następny... i wszystko od nowa. :)
Znalazłam coś, co mnie interesowało. Zaczełam "bawić się" grafiką komputerową tzn. projektowaniem pod internet, strony internetowe, banerki, itp. Dla siebie, dla zabicia czasu i tego niewygodnego poczucia, że ten czas marnuję. Po jakichś 2 latach odkryłam, że można z tego żyć. Freelance jeśli się chce uniknąć kontaktu z ludźmi, ale nie tylko. Sztuczka polegała na tym, że mi zależało - nie na pracy, ale na robieniu tego, co lubię. Jakoś się udało - to było prawie 7 lat temu.
Nie powiem Ci też, "zajmij się tym właśnie", bo nie wiem czym się interesujesz. Ale dla mnie to był jedyny sposób, żeby po chwili nie zacząć znów unikać, etc. - znaleźć to, co mi się podoba, i spróbować się z tego utrzymać. Wiem, że to nie takie proste (nic nie jest proste jak się wszystkiego boisz) ale skoro i tak siedzisz, żyjesz, i chwilowo nie pracujesz, to możesz pomyśleć o zajęciu się czymś, co z hobby może przerodzić się w sposób na zarabianie.
Ludzie zwykle mają dużo więcej tolerancji dla "niedoskonałości" innych, niż nam się wydaje. Mam 30 lat i do tej pory problemem dla mnie jest załatwienie czegokolwiek, czego bym nie "przerabiała" wcześniej, a już bez towarzystwa drugiej życzliwie nastawionej osoby to w ogóle. Ale jak już zrobię jedną rzecz, to nabieram odrobinę przekonania, że jednak można... jeśli pójdę za ciosem i zrobię następną rzecz (w niedługim czasie, bo kilka tygodni wystarczy niestety, żeby to przekonanie spadło znów do zera) to jakoś leci. ;-)
Da się. Jest piekielnie ciężko, szczególnie czasami, ale da się. Aha, i jeszcze jedno - może to zabrzmi jak szaleństwo, ale... poszukaj w sobie "osoby" która o Ciebie dba. Daj mu dojść do głosu. To takie przeciwieństwo tego wewnętrznego głosu, który mówi, "nie dam rady". Jeśli nie dasz rady inaczej, zdaj się na takiego "pomagacza" - każdy go ma, bo każdy ma instynkt samozachowawczy, tylko większość osób go nie słyszy, lub nie słucha. ;-) Jak już usłyszysz, to może w momentach, kiedy wydaje Ci się że nie ogarniasz tej kuwety, jednak znajdziesz sposób. Powodzenia. :)
R
Hej :)
Dziękuję za komentarz :) Od pewnego czasu właśnie myślę o tym co napisałaś. Obserwuję ludzi, którzy często robiąc coś bezinteresownego, coś właśnie hobbystycznego doszli do takiego etapu, że mogą na tym zarabiać. Pierwszym przykładem, który przychodzi mi do głowy to chłopak z forum dotyczącym gier planszowych. Stworzył super pudełko do trzymania kart z pewnej gry. Forumowiczom tak się spodobało, że od kilku lat chłopak ten sprzedaje pudełka z powodzeniem :) Myślałem długo czy jest coś takiego w czym byłbym dobry. Czy potrafię zrobić coś wyjątkowego. Niestety nic nie przychodzi mi do głowy. Przez fobię bardzo ograniczałem swoje zainteresowania. Bo wiadomo, że jak chcesz się czegoś nauczyć to musisz komunikować się z ludźmi, którzy już daną wiedzę posiadają. Na dzień dzisiejszy nie czuję się w niczym wyjątkowy i na tyle dobry, żebym mógł się |eksponować" lub zarabiać. Brakuje mi pomysłu na życie. Ale wiem, że jak tylko wyklaruje swoją sytuację to coś mi wskoczy do głowy ;) Póki co, mój plan jest taki żeby znaleźć pracę, która da mi utrzymanie. A później zabieram się za rozwój swoich zainteresowań :) Bo wiem, że to daje inspirację do życia. Nie koniecznie do zarabiania.
Pozdrawiam serdecznie
"Bo wiadomo, że jak chcesz się czegoś nauczyć to musisz komunikować się z ludźmi, którzy już daną wiedzę posiadają."
Nie koniecznie. Ja wszystkiego uczyłam się sama. Trochę to trwa, ale można.
Może spróbuj myśleć o tym inaczej: jeśli spytasz siebie, "czy jestem w stanie stworzyć coś wyjątkowego?", to wywierasz na sobie ogromną presję - a szczególnie jeśli jesteś mocno krytyczny wobec siebie, jest mało prawdopodobne, że sam uznasz, że wpadłeś na coś "genialnego". Pomyśl na początek o rzeczach, które po prostu sprawiają Ci przyjemność.
Powodzenia :)
R
słuszna uwaga :) Jest kilka takich rzeczy :) Na razie nie myślę o tym zarobkowo, ale z czasem, może coś tam przyjdzie do głowy :)
Pozdrawiam
Moja FS wraca jak bumerang. Do tej pory pracowałem w małej grupie ludzi, odkryłem w sobie chęć kontaktów towarzyskich. Zaadoptowałem się tam do sytuacji, ale ze względów zawodowych postanowiłęm znalezc nową. Miesiąc temu dostałem się do nowej ciekawszej pracy, z mozliwościami, z perspektywami. Teraz przechodzę trzymiesieczny okres próbny - wmawiam sobie że nic z tego nie będzie. Pracuję w małym openspace, dookoła ludzie którzy się znają, żartują, sa głosni. Nie moge się zupełnie odnaleźć w tej sytuacji. Mimo że "uczę" się nowych obowiązków już od miesiąca mam wrażenie że nic mi nie zostaje w głowie. Zapominam co mam zrobić, mimo że przed chwila ktoś mi to tłumaczył. Boję się zapytać. Mam wrażenie że jestem zbyt mało aktywny, jako pracownik który powinien interesować się nowa pracą, i nowymi ludźmi dookoła. Często mam pustkę w głowie, czuje zmęczenie i senność. Mam świadomość tego że jeżeli mnie nie przyjmą odbiorę to jako osobistą porażkę. Do tego świadomość, że nie będę mógł się utrzymać jeżeli zawalę - a i tak nie potrafię się do niczego zmobilizować. Czuję się jak w labiryncie bez wyjścia. Czuję się mówiąc wprost jak nieakceptowany głupek - trudno znaleźć motywację w tej sytuacji. Masakra jakaś.
Hej :)
Doskonale rozumiem jak się czujesz. Myślę, że warto udać się teraz do specjalisty, który pomoże Ci się odnaleźć w obecnej sytuacji. Szkoda by było, żebyś zrezygnował z pracy (tak jak ja) i później na gwałt szukał drugiej, która była by bardziej odpowiednia dla fobika. Warto szybko zainterweniować.
Pozdrawiam :)
Cześć. Nie jestem pewien czy potrzebuję terapeuty. Z tamtej pracy zrezygnowałem, mam już nową - na pół roku, i trzecią rozmowę do następnej w tym tygodniu w planach. Czasem wiem to że umiem się sprzedać, że sobie radzę, nawiązuję kontakty, że jestem coś wart. jednak dużo zależy od ludzi których spotykam na swojej drodze, oni wpływają na mnie i na moje samopoczucie. Czasem jednak czuję się dość dziwnie, jak bym wymagał od siebie więcej, i nie było mnie na to stać. Złoszczą mnie moje ograniczenia. Złości mnie to że ciągle czegoś zapominam, wiem że mógłbym coś zrobić lepiej, bo mnie na to stać, ale wydaje mi się że mam ograniczenia których nie mogę przeskoczyć. Widzę dookoła siebie ludzi którzy zarabiaja, mają rodziny, stabilizację, a ja ciagle na etapie wiazania końca z końcem. Mam lepsze prace, lepsze stanowiska, jakims cudem - ale nie potrafię z tego skorzystać na tyle żeby mieć juz świety spokój z szukaniem pracy. Jak myślisz? Czy brak wiary w swoje mozliwości to element fobii?
Hej :)
Zdecydowanie tak. Ja również mam problem z wiarą w siebie. Dlatego też prowadzę tą "listę sukcesów" i to trochę dowartościowuje :) Widzę, że masz jeszcze coś podobnego do mnie, czyli taki dziwny perfekcjonizm. Jakbyś czegoś nie zrobił, to i tak nie będziesz do końca z siebie zadowolony, bo masz wrażenie, że mógłbyś to zrobić lepiej. Tylko musisz mieć też świadomość, że nawet jeśli zrobiłeś coś nie w 100% poprawnie, to i tak wiele osób zrobiłoby to gorzej od Ciebie. Najważniejsze, że się starasz i próbujesz.
No niestety ludzie z fobią społeczną nie wierzą we własne możliwości.. Trzeba nad tym pracować.
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki! :)
Prześlij komentarz