sobota, 12 stycznia 2013

sprawozdanie z kolejnej wizyty na terapii :)

Pani psycholog zasugerowała mi, żebym na bieżąco uzupełniał i czytał tabelkę ze swoimi umiejętnościami. Tak też zrobiłem i wydaje mi się, że to jednak daje efekt :) Wszystkim, którzy mają problem z zaniżoną samooceną polecam tą metodę. Wypisując swoje umiejętności i cechy potwierdzone różnymi doświadczeniami po pewnym czasie zauważamy, że zaczynają się one powtarzać. A przynajmniej niektóre z nich :) Pomaga to nam uwierzyć, że na prawdę coś potrafimy, że coś sobą reprezentujemy...
Ostatnio strasznie chętnie szukam pracy. Rozsyłam CV i piszę coś na wzór listów motywacyjnych ;) W listach tych opisuję swoją osobę właśnie za pomocą tych cech i doświadczeń zawartych w tabeli. Czuję się bardzo podbudowany. Miałem też pewną nietypową sytuację, którą opiszę pod koniec posta.
A tymczasem wracając do terapii... :) Pani psycholog zapytała mnie czy mam jakieś sytuacje lękowe do omówienia, ponieważ warto byłoby przećwiczyć schemat postępowania przed wejściem w sytuację lękową (ten który omawialiśmy podczas 12 wizyty). Przyznałem się, że ostatnio trapią mnie dwie takie sytuacje. W domu nie chciałem w ogóle o nich myśleć, ponieważ samo wspomnienie wywoływało u mnie lęk. Dopiero na terapii udało się o nich głębiej pomyśleć. Opiszę, w skrócie te sytuacje.


Pierwsza z nich to kwestia certyfikatu z angielskiego. Zanim rzuciłem studia udało mi się zrobić certyfikat. Teraz przy szukaniu pracy wydaje mi się to dużym plusem i ciągle chodzi mi po głowie, żeby odebrać ten papierek z uczelni. Bałem się jednak bardzo tej sytuacji, ponieważ przed oczami stawały mi panie z dziekanatu i wszystkie negatywne wspomnienia związane z uczelnią. Jednak za namową terapeutki postarałem się zidentyfikować złe myśli. Czego tak na prawdę się boję? Głównie właśnie jakże sympatycznych pań z dziekanatu oraz tego, że odkąd zdałem egzamin minęło kilka lat. Bałem się, że kobieta która wydaje te certyfikaty przyczepi się, że przypomniało mi się po tak długim czasie. Jednak rozważając tą sytuację doszedłem do wniosku, że prawdopodobnie wcale nie muszę iść do dziekanatu, tylko do takiego instytutu, w którym kiedyś dokonywałem zapisów na egzamin. Niestety muszę wykonać telefon do niezbyt lubianej osoby, żeby potwierdzić te informacje. Dodatkowo pomyślałem sobie, że kobieta, która wydaje certyfikaty raczej się do mnie nie przyczepi, ponieważ prawdopodobnie wiele osób jest w podobnej sytuacji jak ja, albo przychodzi z prośbą o duplikat, bo oryginał gdzieś im się zawieruszył. Jeśli jednak ta kobieta coś by się do mnie przyczepiała, to nie wdawałbym się z nią w dyskusję, ale stanowczo prosiłbym o certyfikat.
Przemyślenia te miałem podczas terapii i byłem zaskoczony ich efektem. Niby nic.. takie proste wytłumaczenia.. a jednak :) Przez długi czas ta myśl stukała mi do głowy ciągle mnie stresując. Im dłużej to trwało, tym lęk był większy. Po przeanalizowaniu tej sytuacji, spojrzałem na nią zupełnie inaczej. Nie widzę tu nic takiego strasznego :) Postawiłem sobie cel, żeby zadzwonić i dowiedzieć się, w którym miejscu należy odebrać certyfikat. Czy go odbiorę zdecyduję później. Na razie ograniczyłem się do telefonu. Po tej analizie stres praktycznie ustąpił. Im bardziej starałem się o tym wszystkim nie myśleć, tym bardziej te myśli powracały. Teraz mam spokój i już mnie to nie męczy :)

Druga sytuacja związana jest ponownie z dentystką. Ostatnim razem jak byłem u stomatologa, to nie udało mi się w 100% załatwić problemu. Miałem założone takie zabezpieczenie, które jednak z czasem wypłukuje się. Dlatego też dentystka kazała mi pójść do protetyka, który odpowiednio zabezpieczy ząb i dorobi do niego protezę. Wszystko fajnie, tylko że takie rozwiązanie jest drogie i mnie na to nie stać :) Codziennie czuję, że to zabezpieczenie coraz bardziej się wypłukuje i wiem, że spotkanie z dentystką w najbliższej przyszłości jest nieuniknione... Znowu.. Dopiero na terapii odważyłem się przeanalizować tą sytuację. Pomyślałem, że na protetyka mnie nie stać, ale przecież to zabezpieczenie, które miałem założone, bardzo dobrze zdało egzamin. Dlaczego więc po prostu nie założyć plomby w taki sam sposób? Wiem, że nie jest to rozwiązanie na lata, bo ząb jest martwy i będzie się wykruszał, ale aktualnie jest to chyba najlepsze wyjście. I znowu analiza myśli. Czego się boję? Ano boję się, że muszę znaleźć w pobliżu innego dentystę z NFZ, a zwłaszcza boję się tego, że na wizycie będę musiał od początku opowiadać zawiłą historię mojego zęba :) Po przemyśleniu tej sytuacji również okazało się, że nie jest ona taka straszna jak myślałem. Znaleźć dentystę to nie problem. Poszukam w google i podpytam sąsiada, z którym mam bardzo dobry kontakt. Przed wizytą przemyślę sobie, jak maksymalnie mogę skrócić tą opowieść, tak aby była zrozumiała, zawierała istotne informacje, ale przy ty nie zniecierpliwiły dentystkę. I już :) problem z głowy...

Słuchajcie.. Bardzo przekonałem się do tej metody.. Wreszcie czuję się zrelaksowany i żadne lękowe sytuacje nie zalegają mi w głowie. Bardzo Wam polecam ten schemat postępowania. Ja wiem, że pewnie myślicie sobie teraz, że to za trudne. Że nie dacie sobie rady. Ja też tak myślałem :) Dzieje się tak, dlatego, że samo wspomnienie o sytuacji lękowej wywołuje u nas lęk. A co dopiero wyobrażanie sobie całej tej sytuacji, jakby się w niej uczestniczyło... Tylko, że spadek lęku po takiej analizie jest ogromny. Warto odważyć się i przez kilka minut "postresować", po to aby znaleźć rozwiązanie i poczuć ten ogromny komfort :)
Należy przy tym pamiętać, że są to jedynie wyobrażenia. Nikt nas nie zmusi do wejścia w te sytuacje. Jeśli po wyobrażeniu stwierdzimy, że są one dla nas za trudne. Możemy po prostu nie podjąć się rozwiązania. Tak jak ja z certyfikatem. Na razie tylko telefon.. Później zobaczymy co dalej :) Na początek trzeba wybrać mały, osiągalny cel behawioralny.

Strasznie się rozpisałem... A chciałem jeszcze pochwalić się pewnym osiągnięciem ;P 
Pierwszy raz w życiu odważyłem się na telefon do wysoko postawionej osoby, w celu... opieprzenia :) Oczywiście nie byłem wulgarny ani nic z tych rzeczy. Zadzwoniłem tylko stanowczo prezentując swoją opinię i krytykując zachowanie mojego rozmówcy. Pewnie zaciekawiłem Was o co tak dokładnie chodziło ;) Napiszę w skrócie. Chodzi o młodszą siostrę mojej dziewczyny (12 lat) i pewną sytuację w szkole. W momencie gdy dowiedziałem się jaka sytuacja miała miejsce, tak się zdenerwowałem, że postanowiłem coś z tym zrobić. Jak byłem w jej wieku to nikt się za mną nie wstawiał w takich sytuacjach. Stąd może i przyczyna jakichś zaburzeń psychicznych (w tym fobii społecznej ;D). Empatia i nerwy bardzo pomogły mi wykonać ten telefon. Co prawda dowiedziałem się o wszystkim we wtorek wieczorem. Za późno było więc, żeby zadzwonić do szkoły. Musiałem zadzwonić w środę rano. Emocje trochę już opadły i było trudniej, ale dałem radę ;) Zadzwoniłem do sekretariatu, aby powiedzieć, że taka sytuacja jaka miała miejsce jest oburzająca. Oczywiście kobieta chciała mnie zbyć, ale się nie dałem ;) wpakowałem się jednak w kolejny telefon. Musiałem zadzwonić do v-ce dyrektor, ponieważ ta sytuacja bezpośrednio jej dotyczyła. Bałem się, ale zadzwoniłem. Efekt był bardzo zadowalający :) Mam satysfakcję, że pierwszy raz udało mi się tak stanowczo zwrócić komuś uwagę. W dodatku osobie wysoko postawionej :)

Brak komentarzy: