Chciałbym wszystkim bardzo podziękować za ciepłe komentarze oraz wiadomości prywatne. Mówiąc szczerze to nie myślałem, że po ukazaniu się tego artykułu na onecie będzie aż tak duży odzew. Cieszę się, że mogę w jakiś sposób pomóc innym.
Dzisiaj miałem bardzo męczący dzień i dosłownie padam z nóg. Dlatego też proszę o wyrozumiałość. Jutro rano będę odpisywał na wiadomości oraz komentarze. Jeszcze raz bardzo dziękuję :)
P.S. Osoby, które nie czytały jeszcze artykułu, mogą to zrobić tutaj :)
8 komentarzy:
Mnie ciekawi jedna rzecz.Bo również mam podobną przypadłość.Skoro nie masz pracy i pieniędzy to jak korzystasz z pomocy prywatnego psychiatry, a nie z nfz?pozdrawiam
Hej :)
Mieszkam z dziewczyną, która ma pracę. Ja przez rok czasu pracowałem na stanowisku kierowniczym, więc trochę pieniędzy dałem radę odłożyć. Niestety oszczędności szybko topnieją, dlatego teraz szukam na gwałt pracy :)
Pozdrawiam
Witam gorąco. Przeczytałam Twój naprawdę mądry i potrzebny blog.Mój chłopak to fobik i piszę z perspektywy kogoś kto jest z taką osobą trzeci rok. Z tego co piszesz wasze fobie dotyczą głównie sytuacji lękowych przy obcych ludziach. Mój partner ma też wielkie problemy ze skróceniem dystansu między nami, mówieniu o uczuciach pomimo tego, że jesteśmy ze sobą dość długo. Jego ciągłe skupianie się na swoich lękach zostawia jakby z boku wszelkie moje potrzeby i często jest przyczyną kłótni. Czy te problemy mają jakiś związek z fobią czy to już raczej zupełnie inny problem? Pozdrawiam Cię ciepło i trzymam kciuki.
Z fobią się nie walczy, fobie trzeba nauczyć się mieć w głębokim poważaniu. Poczytaj o medytacji uważności(mindfulness meditation). Najlepsza terapia nie farmakologiczna jaką znam. Zresztą farmakologiczne nie są zbyt skuteczne, powiedzmy sobie szczerze, choć paroksetynke łykam, ale same leki to za mało(no chyba, że wejdzie na rynek coś nowego, ale na to się nie zanosi).
Z medytacją uważności wiąże się... uważność, skupienie uwagi na innych osobach, sytuacjach, budowlach itd. Kiedy się pojawi - rozwijaj ją. Przyglądaj się ludziom, nawet nie tyle oceniaj co wyciągaj wnioski.
Nie jest to trudne, ale żeby zmienić mózg(tak, tak - mózg a nie myślenie) potrzeba czasu. Stawiaj kroki powoli, byś się po drodze nie wypierdolił. Nie szukaj pracy zbyt odpowiedzialnej, bo Ci będzie zbyt mocno ciążyć i wrócisz do punktu wyjścia. Lepiej już znaleźć prace marną, ale w której będziesz się swobodnie czuł.
Moja "natura buddysty" utrudnia mi wysłanie tego posta, bo czuje, że w jakimś sensie próbuje uczyć innych sam będąc jeszcze uczniem. No ale widząc Twój zapał, uważam, że przyda Ci się rozszerzenie terapii w tym kierunku. No ale zrobisz jak uważasz.
Pozdro.
Lon.
Hej :)
Powiem Ci szczerze, że nie wiem. Ja nie mam z tym problemu i często mówię swojej dziewczynie co do niej czuję. Możliwe, że jego poziom lęku jest bardzo duży i w jakiś sposób to wpływa. Zapytam o to na terapii, ale to dopiero w styczniu.
Pozdrawiam cieplutko :)
hej :)
Czytałem trochę o mindfulness i do końca to do mnie nie przemawia. O istnieniu tej terapii dowiedziałem się od psychiatry z NFZ, który zrobił na mnie tragiczne wrażenie. Dlatego też podszedłem do tego z uprzedzeniem. Wiem, że nie powinienem, ale to jakoś silniejsze ode nie.
Pozdrawiam
Na stanowisku kierowniczym z fobią społeczną?? jakim cudem dałeś rady na takim stanowisku? Przecież tam mało, że non stop jest sie między ludźmi, trzeba dużo rozmawiać z ludźmi, odbierać telefony i to jeszcze trzeba z nimi zarząrzać. Też mam fobie społeczną i wiem co mówie, bo mi przychodzi z trudem rozmawianie z kolegami z pracy! A jak mam zagadac do obcej osoby to jest wielka tragedia - nie wspomnę juz o odbieraniu telefonów.
Hej :)
No jak widać nie dałem rady. Przez rok czasu się męczyłem. Początek najgorszy, ale jak już poznałem wszystkich pracowników to fobia mi tutaj nie "dokuczała". Gorzej było jak musiałem porozmawiać z klientem, albo załatwić jakieś sprawy biurowe przez telefon. Miałem w biurze jeszcze jednego kolegę, który mi pomagał. Jakoś dawałem sobie radę. Ale im dłużej pracowałem, tym więcej obowiązków dostawałem i tym więcej miałem stresów. Zrezygnowałem z pracy po roku. Więc jak widać rady sobie nie dałem.
Prześlij komentarz