Przyszedłem z 10 minut wcześniej. Wszedłem... Rozejrzałem się.. "o kurna duże to biuro" - pomyślałem. Pomieszczenie może nie było takie wielkie, ale było w nim pełno stanowisk. Jedno zaraz obok drugiego. Jak na filmach :D Musiałem poczekać chwilkę, aż skończą przesłuchiwać poprzednią ofiarę :P Na szczęście miła dziewczyna wskazała mi miejsce, w którym mogę poczekać. Myślałem, że na rozmowę zaproszą mnie do jakiegoś pokoju. Gdzie tam :D biurko obok wszystkich pracowników wystarczyło. Zestresowałem się, że ludzie będą przysłuchiwać się głupotom, które powiem. Na szczęście byli zajęci swoją pracą. Kiedy usłyszałem pierwsze pytanie to byłem w szoku. "Jak nazywa się nasza firma?". Drugie nie było gorsze... "czym zajmuje się nasza firma". Pomyślałem sobie, że albo facet traktuje mnie jak idiotę, albo faktycznie przychodzą do niego ludzie, którzy nie orientują się do jakiej firmy idą na rozmowę. Aczkolwiek ciężko mi w to uwierzyć. Oczywiście odpowiedziałem i byłem bardzo ciekawy kolejnych pytań. Nie były, aż tak śmieszne jak 2 poprzednie, ale porównywalnie trudne :D Odpowiedziałem na wszystkie dobrze. Dodatkowo musiałem opowiedzieć o swojej poprzedniej pracy i tłumaczyć się dlaczego już tam nie pracuję. Czuję, że nie wypadłem zbyt dobrze, ale przynajmniej wyciągnąłem trochę doświadczenia. Podpytałem też dokładnie na czym polega praca i okazało się, że jest dużo łatwiejsza niż mi się wydawało. Polegała głównie na wysyłaniu maili do firm z bazy i przedstawianiu oferty. W razie zgody trzeba było zadzwonić w celu ustalenia szczegółów umowy. I tyle.. cała filozofia :) myślę, że dobra praca dla osoby z fobią społeczną.. No ale zobaczymy co będzie dalej.
Witam serdecznie na moim blogu poświęconemu fobii społecznej. Poniżej znajdziesz informacje na jej temat oraz sprawozdanie z terapii poznawczo-behawioralnej, której podjąłem się w ramach leczenia. Mam nadzieję, że informacje zawarte na tej stronie będą dla Ciebie przydatne. Zapraszam również do komentowania :)
środa, 16 stycznia 2013
kolejny krok do przodu :)
Właśnie wróciłem z rozmowy kwalifikacyjnej... Uczucia mam bardzo mieszane. Jest to jakiś sukces bo odważyłem się pójść. Jednak stres dzisiejszego ranka był ogromny. Przypomniały mi się czasy studiów... Wczoraj nie było tak źle. Myślałem sobie, że pojadę w to miejsce, ale jak lęk będzie zbyt duży to po prostu nie wejdę do środka. Dużo mi to nie dało, bo wiedziałem, że i tak wejdę. Zależało mi bardziej na doświadczeniu i przezwyciężeniu lęku, niż na tym żebym dostał tą pracę. Chciałbym oczywiście szybko coś znaleźć, ale to nie była jakaś nadzwyczajna oferta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Super! Bardzo dobrze, że zrobiłeś taki krok do przodu. Uważam, że to wielki i ważny dla Ciebie krok. Teraz już na pewno będzie coraz lepiej:)
Gratuluję, czytam Twojego bloga od początku i widzę jakie postępy robisz. Bardzo mnie to motywuje, żeby też zacząć terapię... mały kroczek - dziś telefon żey umówić się na wizytę. Trzymam kciuki. Pozdrawiam
GS
Dziękuję bardzo za komentarz :) cieszę się, że moje wypociny chociaż troszkę pomagają. Bardzo fajnie, że decydujesz się na terapię. Życzę powodzenia i trzymam kciuki :)
Hej :)
Bardzo dziękuję za komentarz :) Również myślę, że teraz będzie z górki :)
Pozdrawiam ciepło :)
Prześlij komentarz