piątek, 1 marca 2013

terapii ciąg dalszy...

Fobia społeczna znowu daje o sobie znać. Niestety zauważyłem, że ostatnio pewien schemat myślenia znowu do mnie wraca. Pani psycholog zasugerowała, że może to być spowodowane moimi przekonaniami na temat swojej osoby, dlatego też zajmiemy się tym na następnych spotkaniach w ramach terapii. Poza tym wiadomo, że trzeba czasu, aby nowy schemat myślenia utrwalił się tak, żeby poprzedni już nie wracał. Dodatkowo wydaje mi się, że może to być również spowodowane tym, że przez ostatni tydzień nie miałem żadnych nowych doświadczeń, które powiększyły by moją wiarę w siebie. Niestety, przez te kilka dni byłem zajęty tłumaczeniem i praktycznie nie ruszałem się z domu. Teraz na szczęście mam już to z głowy i mam zamiar zaraz ruszyć na miasto ;) Wcześniej jednak chciałbym opisać Wam swoje myśli i wnioski z terapii. W tym celu muszę przybliżyć trochę kwestię tego tłumaczenia, o którym pisałem w poprzednich postach. A było to tak... ;] za górami za lasami... ;p  ...no dobra już na serio :)
Zadzwonił do mnie kolega i zaproponował chwilową pracę. Chciał, aby przetłumaczyć mu w krótkim czasie instrukcję obsługi pewnego urządzenia.
Wiedział, że mam sporo wolnego czasu i że w miarę dobrze znam angielski. Zgodziłem się wstępnie, ale chciałem najpierw popatrzeć jak bardzo skomplikowana jest ta instrukcja. Troszkę się wahałem, ponieważ było w niej bardzo dużo języka technicznego i różnych dziwnych opisów fizycznych. Powiedziałem więc koledze, że chętnie podejmę się tego wyzwania, ale nie dam rady w 100% poprawnie tego przetłumaczyć i dlatego pozaznaczam treść, której nie będę pewny. Tak też zrobiłem. Kiedy rozmawiałem z kolegą przez telefon, za każdym razem przypominałem mu o tym, że część treści będzie zaznaczona. On zawsze potwierdzał i mówił, że to nie problem. Wczoraj oddałem mu gotowy dokument i  oczywiście nie byłem z siebie zadowolony. Pomyślałem sobie "a co jeśli za dużo treści zaznaczyłem? Może on pomyśli sobie, że odwaliłem robotę". Niby wszystko było ustalone.. Kolega zgodził się na moje warunki, a jednak te dziwne rozmyślania pojawiają się.
Troszkę mnie to zaniepokoiło.. Niestety w tym tygodniu miałem dużo podobnych myśli. Dotyczyły one również bloga. Pozmieniałem szatę graficzną i byłem zadowolony, a później zacząłem analizować... A jeśli przez to zniechęcę Was do czytana?
Oprócz tego pojawił się problem, który kiedyś przez dłuższy czas mnie męczył... Tzn. zacząłem mieć zawahania przed napisaniem do kogoś. Nie lubię się narzucać i staram się zawsze podejść z wyczuciem. Ale wiem, że kiedyś robiłem to przesadnie. Wydawało mi się, że jakaś osoba może mieć mnie dosyć, ale nie powie mi tego przez grzeczność. Myślę, że w niektórych przypadkach tak może być, ale w zdecydowanej większości z pewnością się mylę.
Pani psycholog oczywiście pomogła mi znaleźć odpowiednie, racjonalne argumenty, które pomogły mi obalić moje kreatywne teorie :) Zaleciła mi również, abym spisał sobie na kartce sposoby walczenia z takimi złymi myślami. Musi być ich kilka, dlatego bo nie zawsze ten sam sposób okaże się skuteczny. Wydaje mi się, że to świetny pomysł :) Zrobię sobie taką małą karteczkę ze słowami kluczowymi i schowam ją sobie do portfela. W trudnej sytuacji będę mógł zawsze do niej zajrzeć ;)
A oto co na niej zamieszczę:
- lista sukcesów
- próba pracy z myślami
- wyłapać błędy w myśleniu
- zbić krytyczną myśl za pomocą emocji
Już tłumaczę o co chodzi :) Listę sukcesów oczywiście zaniedbałem.. muszę ją ponownie uzupełnić. Ona i tak nie zawsze będzie do końca uzupełniona, dlatego w danej sytuacji należy spróbować sobie przypomnieć czy mamy jakieś doświadczenie, które byłoby argumentem przeciwnym do naszej złej myśli. W moim przypadku, jeśli chodzi o historię związaną z tłumaczeniem mogą to być doświadczenia, które pokazują mi, że zrobiłem coś dla innej osoby (nie koniecznie za pieniądze) i ta osoba była z tego zadowolona. Dodatkowo mogę dopisać tu zdany egzamin na poziomie B2.
Drugą rzeczą jest próba pracy z myślami. Czyli ponownie szukanie kontrargumentów, ale tym razem na poziomie myśli. Wracając do mojego przypadku... Ja pomyślałem sobie, że przecież ten kolega zadzwonił do mnie, a nie do kogoś innego. Gdyby potrzebował profesjonalnie przetłumaczonego tekstu, to zapłaciłby osobie, która zajmuje się tym zawodowo. Widocznie uznał, że wystarczy mu tłumaczenie na tym poziomie, który ja zrobię. Pomyślałem sobie również, że ja podszedłem do tego bardzo solidnie, i wiem że wielu moich kolegów zrobiło by to gorzej (z powodu lenistwa oczywiście :p).
Wyłapać błędy w myśleniu... Czyli przejrzeć listę błędów i zobaczyć czy coś pasuje. W moim przypadku to jak zwykle będą: "czytanie w myślach"  oraz  myślenie "wszystko-albo-nic". Dodatkowo chyba "nadmierne uogólnianie". Jeżeli coś z tej listy pasuje, to znaczy, że jest to jeszcze nasz stary schemat myślenia.
No i ostatni punkt czyli: zbić krytyczną myśl za pomocą emocji :) Tutaj muszę zrobić takie króciutkie wprowadzenie. Wszystkie te problemy, które opisałem powyżej wywodzą się z mojej niskiej samooceny, która wynika z moich przekonań. Z panią psycholog mamy podejrzenia skąd one się wzięły, ale będziemy drążyć ten temat na kolejnych spotkaniach terapii. W dużym skrócie, prawdopodobnie chodzi o zbyt dużą krytykę przez moich rodziców. Ojciec całe życie powtarzał mi, że jestem indywidualistą i wszystko robię inaczej. On to uważał za minus, a ja za plus. Jednak przez to, włącza mi się czasem takie myślenie, że robię coś zupełnie inaczej od innych, ja jestem z tego zadowolony, ale ta druga osoba już nie. Kiedy łapię się na takim myśleniu bardzo pomaga mi zbicie tego za pomocą emocji. Wyobrażam sobie swoją dziewczynę, która wyśmiewa krytykę moich rodziców i mówi ze zrozumieniem, że musiałem mieć ciężko, kiedy mieszkałem jeszcze z rodzicami. Zawsze czuję wtedy, że ktoś mnie rozumie. W dodatku ona robi to w taki komiczny sposób, że zawsze pojawi mi się uśmiech na twarzy :)
No to tyle wypocin na dzisiaj ;p oczywiście to wszystko opisane jest na moim przykładzie, ale mam nadzieję, że i Wy znajdziecie zastosowanie dla tych metod :)
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu :)

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ciekawe to co piszesz. Sama odczuwam podobnie, niedawno rozpoczęłam pracę w dużej firmie i ciągle czuję silne napięcie, co ciekawe bardziej boję się być w niewielkiej grupie osób i w ciszy, niż w większych grupach gdzie można być mniej widocznym, nie rzucającym się w oczy. Największa katorgą dla mnie są sytuację kiedy muszę szybko zareagować na czyjeś słowa, nie potrafie być wtedy naturalna. Mam wrażenie, że wszystko co mówię to same banały, więc po co się odzywać. CIaglę odczuwam pustkę w głowie i kiedy widze ludzi pełnych energii i pomysłów to im zazdroszcze. Mimo ukończonych studiów wyższych mam wrażenie że mój mózg wysycha i szybko sie męczy. Czy to też występuję w fobii społecznej? Pozdrawiam:)

Oli :) pisze...

Hej :)
Myślę, że to typowy objaw fobii społecznej. Zauważyłem, że większość z nas charakteryzuje słaba samoocena. Myślimy, że jesteśmy inni.. gorsi.. i w ten sposób jakoś się nakręcamy. Z tego co piszesz to wydaje mi się, że mamy ten sam problem. Właśnie z poczuciem własnej wartości. Myślimy, że jesteśmy gorsi niż reszta i wydaje nam się, że każdy widzi to na pierwszy rzut oka.. Trzeba popracować nad wiarą w siebie :)
Pozdrawiam ciepło :)

Anonimowy pisze...

Ja też mam fobie społeczną, która aby przezwyciężyć używałem alkoholu. To teraz mam 2 jednostki chorobowe: fobie i alkoholizm.

Oli :) pisze...

aj :/ podobno 20% fobików cierpi również na alkoholizm. Nie bardzo wiem jak postępować w tym przypadku.. chyba najpierw trzeba poradzić sobie z alkoholizmem.. wiem że to niełatwe, bo znam kilka osób, które zmagają się z tym problemem... Trzymam za Ciebie kciuki! nie poddawaj się!